Gliwice. Ekumeniczna modlitwa za prześladowanych chrześcijan

Mira Fiutak Mira Fiutak

publikacja 09.11.2019 21:53

Przed Dniem Solidarności z Kościołem Prześladowanym modlili się za kraje, gdzie wiara oznacza też zagrożenie i cierpienie.

Gliwice. Ekumeniczna modlitwa za prześladowanych chrześcijan Na spotkaniu przypomniano kraje, gdzie chrześcijanie są najbardziej prześladowani. Mira Fiutak /Foto Gość

Ekumeniczna modlitwa odbyła się w Centrum Edukacyjnym im. Jana Pawła II. Przedstawiciele różnych wspólnot przybliżali najpierw sytuację w krajach, gdzie chrześcijanie są najbardziej prześladowani. A potem wszyscy powierzali ich Panu Bogu.

- On zaprasza nas, żeby nasze serca były blisko Jego serca, bo dzięki temu są wrażliwe na to, co się dzieje. Nie możemy nie odpowiedzieć na wołanie Pana Boga o to, żebyśmy stanęli razem i modlili się za tych, którzy czasem oddają swoje życie ze względu na Jezusa - powiedział Stefan Mitas z Inicjatywy Missio, która zorganizowała spotkanie razem z Open Doors, parafią ewangelicko-augsburską i Kościołem zielonoświątkowym oraz katolickimi wspólnotami Szekinah i Samarytanie.

Zwykle kiedy mówimy o prześladowaniach wyznawców Chrystusa padają liczby uzmysławiające nam ich skalę. Jak informuje międzynarodowa organizacja Pomoc Kościołowi w Potrzebie, rocznie za wiarę ginie 105 tysięcy chrześcijan. To znaczy, że statystycznie co 5 minut. 200 milionów jest brutalnie prześladowanych, a 350 milionów poddawanych różnym formom dyskryminacji.

Te liczby robią wrażenie, a jeszcze bardziej poruszają, kiedy słuchamy świadectw tych, których te statystyki dotyczą. Przedstawiciel Open Doors, międzynarodowej i międzywyznaniowej organizacji pomagającej prześladowanym, opowiadał w Gliwicach o sytuacji w Korei Północnej.

- To państwo, odkąd istnieje, zajmuje pierwszą pozycję na indeksie prześladowań. To miejsce, gdzie chrześcijanie są najbardziej prześladowani, a kult jednostki został doprowadzony do perfekcji. Gdzie Kościół żyje, ale w pełnej konspiracji, w podziemiu - powiedział.

Szacuje się, że żyje tam około 300 tysięcy chrześcijan, z tego około 70 tysięcy jest w obozach pracy. - Jeśli jakiś mały lokalny Kościół, kilkanaście czy kilkadziesiąt osób, zostaje odkryty przez służby bezpieczeństwa, to oznacza, że ktoś zdradził, ktoś wydał na torturach albo zadziałała inwigilacja. Wtedy lider zostaje zabity, a wszyscy członkowie Kościoła wysłani do obozu pracy. Czasem również ich rodziny. A z obozów praktycznie się nie wraca - stwierdził.

Przytoczył też historię pewnej kobiety. Kiedy w schowku rodziców przypadkiem znalazła Biblię, zamarła, bo uświadomiła sobie jakie grozi jej niebezpieczeństwo. Po swoim nawróceniu, przypomniała sobie sytuacje z dzieciństwa, których nie rozumiała. Kiedy zastanawiała się, dlaczego rodzice rano po przebudzeniu coś cicho szepczą albo dlaczego dopiero po chwili ciszy zaczynają jeść. Wtedy zrozumiała, że w tajemnicy przed nią się modlili.

- Inwigilacja jest tak duża, że rodzice boją się powiedzieć swoim dzieci, że są chrześcijanami. Boją się, że dzieci wydadzą ich służbom bezpieczeństwa, a do tego będą przekonane, że robią słusznie. Tak mocne jest tam pranie mózgów – mówił przedstawiciel Open Doors.

Jutro, w niedzielę będziemy obchodzić XI Dzień Solidarności z Kościołem Prześladowanym. W tym roku przypomina o dramatycznej sytuacji w Sudanie Południowym, gdzie wg najnowszego raportu ONZ ponad połowa mieszkańców, czyli 7 mln ludzi, głoduje.

Za tydzień, 17 listopada, w związku z Międzynarodowym Dniem Modlitwy za Prześladowany Kościół, Open Doors przypomni o cierpieniu chrześcijan w Chinach i Nigerii.