Zabrzańskie rekolekcje z misjonarzem z Togo

SZ

publikacja 21.03.2019 19:06

Kiedy załatwiał wizę do Polski, w konsulacie usłyszał: "Ale ty jesteś taki chudy, chyba pierwszej zimy tam nie przeżyjesz". O. Hounake Eric Kossi SVD ma się jednak dobrze. 20 marca zakończył kilkudniowe rekolekcje w Zabrzu.

Zabrzańskie rekolekcje z misjonarzem z Togo Ojciec Hounake Eric Kossi na spotkaniu z młodzieżą. Szymon Zmarlicki /Foto Gość

Ojciec Hounake Eric Kossi SVD pochodzi z południa Togo, kraju w zachodniej Afryce. Jest werbistą, czyli misjonarzem Zgromadzenia Słowa Bożego.

Z jego rodziny wyszło dwóch królów królestwa Ouatsi oraz sześciu kapłanów, w tym dwóch biskupów. O tym, że zostanie księdzem zdecydował na jubileuszu jednego z nich. Miał wtedy… pięć lat.

Do kapłaństwa przygotowywał się w seminarium w Pieniężnie. Święcenia przyjął w 2012 roku w swoim rodzinnym kraju. Posługę jako wikariusz zaczął najpierw w Rybniku, a od 2017 r. był duszpasterzem w Warszawie.

Od 16 do 20 marca prowadził rekolekcje wielkopostne w parafii św. Teresy od Dzieciątka Jezus w Zabrzu (która patronuje misjom). Spotkał się m.in. z uczniami, młodzieżą i małżonkami z parafii oraz z seniorami i chorymi. Odwiedził również Szkołę Podstawową nr 11 w Gliwicach w ramach akcji humanitarnej "Studnia dla Południa".

Na spotkaniu z młodzieżą o. Eric opowiadał o swoim kraju oraz o doświadczeniach z początku pobytu w Polsce, w tym o problemach z porozumiewaniem się w języku polskim i adaptacji do tutejszych zwyczajów.

Rekolekcjonista tłumaczył, że przyjechał do Polski nie z powodu braku księży w naszym kraju, lecz - zgodnie z ideą założyciela werbistów, św. Arnolda Janssena - udał się tam, gdzie posyła go Kościół. Właśnie możliwość życia i pracy w międzynarodowej wspólnocie zafascynowała go i skłoniła do wstąpienia do tego zgromadzenia.

Przyznał jednak, że nigdy nie myślał o wyjeździe do Polski, a znacznie bardziej interesowały go misje w Ameryce Łacińskiej. - Miałem dużo obaw, nie wiedziałem, czy dam radę. Kiedy pojechałem do polskiego konsulatu, żeby załatwić wizę, jeden pan spojrzał na mnie i powiedział: "Ale ty jesteś taki chudy, chyba pierwszej zimy tam nie przeżyjesz…" - wspominał.

Młodzi, zainteresowani krajem pochodzenia misjonarza, pytali go o zwyczaje w Togo. O. Eric mówił, że różnice kulturowe w ostatnim czasie stają się już coraz mniej drastyczne.

Opowiadał, że zmienia się np. podejście do małżeństwa, bowiem dawniej decydujący głos w tej sprawie miały rodziny zakochanych, a jeśli te były zwaśnione, do ślubu mogło nie dojść. Z drugiej strony zdarzało się , że rodzice planowali dzieciom małżeństwo nawet już od pierwszych lat życia.

Zabrzańskie rekolekcje z misjonarzem z Togo   Muzyczny przerywnik z wykorzystaniem djembe, rdzennego arfykańskiego instrumentu. Szymon Zmarlicki /Foto Gość

Dopytywany o to, jak wygląda liturgia w Togo, o. Eric opisywał roztańczone procesje podczas Mszy św., które przeważnie trwają ponad dwie godziny i nie ma w tym nic niezwykłego.

Nikogo nie dziwi również to, że pośrodku kolorowego tłumu zamaszyście podryguje biskup, pomagając sobie w tym pastorałem, co można było nawet zobaczyć na filmie. Po prostu w afrykańskiej kulturze wierni w taki sposób składają Bogu dziękczynienie.

- Kiedy odwiedzam swój kraj, muszę na nowo się tego uczyć. Pewnego razu, zaraz po przyjeździe do Togo, odprawiłem Mszę w jakąś godzinę i pięć minut. Później podszedł do mnie starszy ksiądz i powiedział: "Nie musisz się tak spieszyć, nie jesteś w Polsce…".

Zabrzańskie rekolekcje z misjonarzem z Togo   Apel Jasnogórski na zakończenie spotkania. Szymon Zmarlicki /Foto Gość