Rok prawdziwych cudów i prób

Mira Fiutak

|

Gość Gliwicki 51-52/2018

publikacja 20.12.2018 00:00

To jest ich pierwsze Boże Narodzenie w nowym miejscu, i pierwsze we troje. W czasie poprzednich świąt nie wiedzieli jeszcze, że ich synek już jest na świecie.

▲	Anna i Maciej Ślusarczykowie z synkiem Gerardem. ▲ Anna i Maciej Ślusarczykowie z synkiem Gerardem.
Mira Fiutak /FOTO GOŚĆ

Anna i Maciej Ślusarczykowie opowiadają o ostatnim roku, pełnym prawdziwych cudów i ciężkich prób. Zaledwie kilka miesięcy temu wyprowadzili się z Zabrza. Mieszkają w niewielkiej miejscowości na Opolszczyźnie otoczonej lasami, gdzie jadąc samochodem, trzeba uważać, bo na drogę wbiegają sarny, jelenie i lisy. Anna: To nasze wymarzone miejsce na ziemi. Idealne warunki dla rozwoju dziecka, o którym marzyliśmy od lat i które pojawiło się, chociaż z medycznego punktu widzenia było to niemożliwe. Razem jesteśmy od 14 lat, jednak dopiero 7 lat temu wzięliśmy ślub. Impulsem do tego była moja pielgrzymka do Włoch w 2011 r. W czasie zwiedzania urokliwej włoskiej wioski Arbelobello, słynącej z małych domków trulli, otrzymałam telefon o śmierci mojego taty. Co prawda nie utrzymywałam z nim prawie żadnych kontaktów, ponieważ rodzice rozwiedli się, kiedy byłam małym dzieckiem, jednak była to dla mnie bardzo smutna wiadomość.

Dostępne jest 11% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.