Czas wyjątkowego egzaminu

Mira Fiutak Mira Fiutak

publikacja 30.11.2018 11:07

- Upadło państwo polskie, ale był podmiot, do którego można się było odnieść, który przez wieki towarzyszył Polsce - mówił bp Jan Kopiec podczas wykładu wygłoszonego w ramach „Wszechnicy PAU”.

Czas wyjątkowego egzaminu Spotkanie odbyło się w Willi Caro w Gliwicach Mira Fiutak /Foto Gość

Spotkanie odbyło się Willi Caro w Gliwicach, a tematem wykładu bp. prof. Jana Kopca, który jest historykiem Kościoła, był „Udział Kościoła katolickiego w dążeniu do niepodległości w okresie zaborów”. W swoim wystąpieniu nakreślił szeroki kontekst dziejów Europy w okresie poprzedzającym rok 1918, w jakim rozgrywały się sprawy polskie.

- Pomiędzy 24 października 1795 roku, czyli podpisaniem trzeciego rozbioru, a 11 listopada 1918 są długie 123 lata. I to był okres, który absolutnie nie był pustym czasem. Dla pięciu kolejnych pokoleń Polaków to był czas wyjątkowego egzaminu. Z cierpliwości, wytrwałości, zachowania swojej tożsamości. A równocześnie był to czas, kiedy trzeba było podejmować wiele działań, chociaż pytanie, czy uda się niepodległość jeszcze odzyskać, było ciągle otwarte - powiedział bp Kopiec.

Przypomniał, że był to czas, kiedy naród, państwo, tradycja, a nawet mentalność rozerwana została pomiędzy trzech bardzo różnych zaborców. Po 1795 roku społeczeństwo, ale przede wszystkim elity państwa musiały stanąć wobec tej nowej rzeczywistości. Swoją rolę miał tu również Kościół. - Stanowisko papiestwa i Stolicy Apostolskiej było dla katolików czymś bardzo ważnym. Było jakby papierkiem lakmusowym pokazującym poziom świadomości, jaką ten naród przechowywał. Upadły dynastie, upadli królowie Polscy, upadło państwo polskie, ale jest podmiot, do którego można się odnieść, który przez całe wieki towarzyszył Polsce - zaważył.

Czas wyjątkowego egzaminu   - Pomiędzy rokiem 1795 a 1918 są długie 123 lata. I to nie był pusty czas - przypomniał bp Jan Kopiec Wojciech Baran Kościół musiał określić swoje działania w tej nowej rzeczywistości. Najtrudniejsza sytuacja była w zaborze rosyjskim, gdzie religia katolicka w ponad 99 procentach ograniczona była tylko do Polaków. - To była religia kogoś z zewnątrz. W zaborze rosyjskim sprawy religijne będą automatycznie związane z wszystkimi represjami na tle narodowościowym. Stąd każde uderzenie w naród jest uderzeniem w religię katolicką - i odwrotnie. W tym kontekście rozumiemy determinację ze strony caratu, żeby nad jedną i drugą sferą mieć rozszerzone pole kontroli. I to, że właśnie w tym zaborze mieliśmy do czynienia z dużymi powstaniami narodowymi - zaznaczył biskup gliwicki.

Mieliśmy tu do czynienia z bardzo szeroką ingerencją państwa w funkcjonowanie Kościoła, a sytuacja pogorszyła się jeszcze po powstaniu listopadowym. - Starano się nawet, żeby papież Grzegorz XVI potępił je i niestety, jak wiemy, to nieszczęsne Breve papieskie z 1832 roku miało miejsce - przypomniał bp Kopiec, wyjaśniając, że stanowisko to należy odczytywać jako wyraz podejścia do działań rewolucyjnych w ogóle, a nie konkretnie do sprawy polskiej.

Po powstaniu listopadowym przyszły jeszcze konsekwencje powstania styczniowego, likwidacja instytucji kościelnych, seminariów duchownych, obstawianie instytucji urzędnikami carskimi. Biskupi w większości zostali wywiezieni, wykładowca przypomniał tu postać arcybiskupa warszawskiego Zygmunta Szczęsnego-Felińskiego, dziś świętego.

Inna sytuacja była w zaborze pruskim, gdzie Kościół katolicki był w mniejszości wobec protestanckiego i nie było to specyfiką polską. Tutaj staliśmy się częścią sprawnie funkcjonującego państwa, więc działania podejmowane przez Kościół mieściły się w ramach obowiązującego prawa. Stąd zaangażowanie w działania parlamentarne czy pracę organiczną, zakładanie przez proboszczów różnych spółek czy spółdzielni działających legalnie, ale służących sprawie polskiej.

Bp Kopiec przypomniał m.in. takie postaci Kościoła, jak ks. Józef Szafranek z Bytomia, Edmund Bojanowski, założyciel służebniczek i twórca ochronek dla dzieci, Honorat Koźmiński, założyciel wielu żeńskich zgromadzeń zakonnych, również bezhabitowych, czy działającego na emigracji Bogdana Jańskiego, założyciela zgromadzenia zmartwychwstańców.

Podkreślił, że czas zaborów był także dla Kościoła czasem zaangażowania w utrzymanie polskości. - To była bardzo dobrze zaplanowana wizja tego, do czego dążymy. Dzisiaj, z perspektywy czasu, widzimy, że opłacało się to. Bo kiedy przyszły wyzwania przed I wojną światową, obserwujemy niezwykłą konsolidację ruchu polskiego. Widzimy, że jest to społeczeństwo świadome siebie i dobrze zorganizowane. O ile przy Kongresie Wiedeńskim Polska nie była obecna, to na Traktacie Wersalskim już była. A to zasługa właśnie tych pokoleń, gdzie Kościół miał też swoje bardzo ważne miejsce - zauważył.

W ramach wykładów Wszechnicy Naukowo-Kulturalnej prowadzonej przez Polską Akademię Umiejętności odbywają się spotkania przybliżające osiągnięcia nauki, kwestie kultury czy - jak w tym przypadku - zagadnienia historyczne.