Mają za co dziękować

Klaudia Cwołek

|

Gość Gliwicki 38/2018

publikacja 20.09.2018 00:00

Do 300. rocznicy poświęcenia kościoła w Kotach parafialna wspólnota przygotowywała się aż… 19 lat. Obchody rozpoczęły się w lipcu i potrwają do ostatniej niedzieli września.

Kościół Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Kotach, widok od strony plebanii. Kościół Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Kotach, widok od strony plebanii.
Klaudia Cwołek /Foto Gość

Gdy w marcu 1999 r., po śmierci mojego poprzednika, zostałem proboszczem, starałem się poznać tutejszą historię i zobaczyć, czy czekają nas jakieś jubileusze, żeby nie być zaskoczonym i dobrze się przygotować – mówi ks. Marcin Kwoczała. – I tak przez te 19 lat w zasadzie ciągle prowadziliśmy remonty, ale teraz mamy satysfakcję, że wszystko, co najważniejsze, zostało zrobione: po 40 latach odnowione jest wnętrze całego kościoła oraz dach, wieża, ołtarz, organy, elektryka, dzwony, naczynia liturgiczne, ogrodzenie… – wylicza.

Wspólnymi siłami

Parafia w Kotach nie należy do najbogatszych, ale nie zaciągnęła żadnych kredytów; cierpliwie zbierała fundusze, a wiele prac miejscowi wykonali za darmo. – Co mogłem, projektowałem sam, bo nauczyłem się tego od mojego ojca. Staram się też zawsze pracować z parafianami, a profesjonalne firmy zamawiam tylko wtedy, gdy to jest konieczne – mówi proboszcz. Jako gest wdzięczności za to zaangażowanie kapłan do kościoła w Kotach sprowadził relikwie Jana Pawła II, wtedy jeszcze błogosławionego, które umieszczono po prawej stronie świątyni.

Drugie relikwie – błogosławionych męczenników z Pariacoto w Peru, franciszkanów Michała Tomaszka i Zbigniewa Strzałkowskiego – znajdują się w kaplicy Bożego Grobu z 1672 roku w Potępie, należącej do parafii. To jedna z kilkunastu takich świątyń w Europie i trzech w Polsce, wybudowana na wzór grobu w Jerozolimie, którą też udało się wyremontować. Szczególną cześć w Kotach odbiera także Matka Boża, której obraz, liczący ponad 150 lat, parafianie przynieśli z Jasnej Góry. Za udane remonty i rozwój parafii zostały przed nim złożone wota wdzięczności, a dzięki ofiarowanej przez wiernych biżuterii udało się odnowić kilkanaście naczyń liturgicznych. – Ofiarność parafian jest niesamowita, widać, że chcą coś dla kościoła zrobić i są chętni do pomocy – podkreśla proboszcz.

Trochę historii

Na 300. rocznicę poświęcenia murowanego kościoła wydana została także książka, w której ks. Marcin Kwoczała opisał dzieje miejscowości i parafii. Są one dość zawiłe jak na wioskę liczącą około 1300 mieszkańców. Dowiadujemy się z niej, że nazwa Koty nie pochodzi wcale od miłych zwierzaków, ale od średniowiecznego kuźnika o nazwisku Kot, a w aktualnym brzmieniu nabrała mocy obowiązującej dopiero po ostatniej wojnie. Obecny kościół jest drugą świątynią wybudowaną w pobliżu starej, drewnianej i ostatecznie rozebranej w roku 1714. W Kotach na przemian raz była filia, kiedy indziej samodzielna parafia. Natomiast teren dzisiejszej parafii Koty należał od samych początków do starej parafii Wielowieś. O samodzielną opiekę duszpasterską dla tego hutniczego osiedla zabiegał już hrabia Jerzy Leopold Colona, dzięki któremu w XVII wieku powstała m.in. kaplica w Potępie. Jednak do rzeczywistego utworzenia nowej parafii z siedzibą kościoła parafialnego (wtedy jeszcze drewnianego) w Kotach doszło dopiero za jego następcy, hrabiego Franciszka Juliusza de Verdugo. Powstała ona na mocy dekretu erekcyjnego z 13 czerwca 1687 roku, jaki wydał ówczesny administrator diecezji wrocławskiej bp Karol Franciszek Nenader. Pierwszym proboszczem został ks. Paweł Nikolaides (Mikołaj), ks. Marcin Koczała jest 26. z kolei. Obecny kościół parafialny został wybudowany w latach 1714–1715, a rok później wzniesiono wieżę. Było to możliwe dzięki dziedzicom hrabiego Jana Franciszka de Verdugo i solidnej pracy samych parafian. Świątynia wpisana jest do rejestru zabytków.

Czas radości

Duch zaangażowania, choć czasy się zmieniają, przetrwał do dziś i po latach umożliwił odnowienie świątyni. – Nasza parafia jest bardzo tradycyjna, ludzie są religijni, choć to się także zmienia – mówi ks. Marcin Kwoczała. – Wokół mamy mnóstwo zieleni, ciszę, ptaki śpiewają, łatwo to docenić, szczególnie gdy wraca się tutaj z miasta. Przyprowadziło się też do nas wielu ludzi z zewnątrz (Zabrza, Bytomia, Gliwic), i to wcale nie najmłodszych, którzy kupili tu ziemię. Proboszcz cieszy się z pierwszego po 30 latach powołania kapłańskiego. Do seminarium w Opolu zgłosił się właśnie kandydat, którego rodzice wyjechali stąd do Niemiec, ale tutaj spędzał wakacje u dziadków. – Mamy wiele powodów do radości, bo żyjemy w ciekawych czasach, które można też utrwalić dla potomnych – podkreśla. – Sam staram się ciągle coś nowego wnosić w życie parafii – choćby obchody św. Marcina, których byliśmy prekursorami w naszej okolicy, nabożeństwa fatimskie czy jarmark adwentowy połączony ze spotkaniem ze świętym Mikołajem dla dzieci.

Wiele wydarzeń przygotowanych zostało także z okazji jubileuszu. Rozpoczął się on od odpustu na początku lipca, potem było kilka koncertów, dni parafii, które wywodzą się z Kotów, czyli Krupskiego Młyna i Tworoga. Przed nami jeszcze jeden koncert, łańcuch Żywego Różańca i wieńcząca całość Eucharystia pod przewodnictwem biskupa.

Wydarzenia jubileuszowe

Kościół w Kotach: 23 września o 15.00 – koncert solistki Elżbiety Szarek-Bukowskiej. Prowadzi Wojciech Wocław. 29 września o 19.00 – Łańcuch Żywego Różańca ze świecami wokół kościoła. 30 września o 11.00 – Eucharystia pod przewodnictwem biskupa. 30 września o 15.00 – festyn parafialny.

Dostępne jest 21% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.