Najpierw trzeba potańczyć, potem głosić Królestwo Boże

SZ

publikacja 01.09.2018 22:11

Oazowicze i członkowie Domowego Kościoła spotkali się na powakacyjnym dniu wspólnoty Ruchu Światło-Życie.

Najpierw trzeba potańczyć, potem głosić Królestwo Boże Msza Święta w kościele w Strzybnicy Szymon Zmarlicki /Foto Gość

W sobotnie popołudnie kościół NSPJ i MB Fatimskiej w Tarnowskich Górach-Strzybnicy zapełnił się młodzieżą oraz rodzinami związanymi w Ruchem Światło-Życie.

Spotkanie było okazją do podsumowania wakacyjnych rekolekcji, a także przekazania posługi pary rejonowej i przyjęcia nowych członków do wspólnoty Domowego Kościoła. Eucharystii przewodniczył bp Andrzej Iwanecki, a koncelebrowali ją kapłani moderujący Oazę w diecezji gliwickiej.

W homilii, odwołując się do wojennych tragedii, biskup zachęcał, by każdy człowiek wykorzystywał czas, który otrzymał, na propagowanie cywilizacji życia, miłości i dobra, a nie cywilizacji śmierci, nienawiści i zła.

- To jest nasze posłanie. (...) My też jesteśmy powołani, aby temu światu nieść miłość - podkreślił, stawiając za przykład Apostołów i młody Kościół.

Przed końcowym błogosławieństwem bp Iwanecki pozdrowił parafian ze Strzybnicy, z którymi współpracował, kiedy w pierwszej połowie lat 90. był wikarym w tej parafii. Następnie, mówiąc o Matce Najświętszej, która jest patronką Ruchu Światło-Życie, zaznaczył "patron nie jest tylko po to, żeby go chwalić, ale też po to, by go naśladować". Prosił też zgromadzonych wiernych, by od wewnątrz odnawiali Kościół.

- Jak to zrobić? Obecność Jezusa na weselu w Kanie Galilejskiej poprzedza w tajemnicach światła głoszenie Królestwa Bożego. Więc najpierw trzeba być człowiekiem, budować relacje, wejść między ludzi, zaprzyjaźnić się z nimi, potańczyć razem, a potem głosić im Królestwo Boże - wskazywał biskup.

Najpierw trzeba potańczyć, potem głosić Królestwo Boże   Bp Andrzej Iwanecki wręcza świece rodzinom, które wstępują do Domowego Kościoła Szymon Zmarlicki /Foto Gość - Byłam na rekolekcjach II stopnia w Babicach z ks. Piotrem Dyduchem. Były to rekolekcje, w których opieraliśmy się na Księdze Wyjścia i przenosiliśmy wydarzenia ze Starego, a także Nowego Testamentu do naszego życia. Uczyliśmy się, jak wyjść z niewoli grzechu, jak przejść przez nasze Morze Czerwone, jak zaufać Bogu, żeby być przy Nim i nie odstąpić od Niego jak Izraelici, lecz trwać nawet, gdy czeka nas pustynia, która jest czasem trudnym - opowiada o swoich wakacyjnych doświadczeniach Kasia.

- W czasie rekolekcji mieliśmy swój własny "exodus", kiedy w nocy wyruszaliśmy i przechodziliśmy przez całą miejscowość, by dojść do wody i odnowić swoje przyrzeczenia chrzcielne. Był to czas, który pokazał mi, jak ciągle jestem jeszcze zniewolona, ale też jak Pan Bóg walczy razem ze mną, jak za mnie podejmuje ten wysiłek i pomaga być blisko siebie - dodaje Kasia.

Po Mszy wszyscy spotkali się w ogrodzie parafialnym na agapie, tam był też czas na świadectwa.

Najpierw trzeba potańczyć, potem głosić Królestwo Boże   Rozmowy na spotkaniu w ogrodzie parafialnym Szymon Zmarlicki /Foto Gość