O spotkaniach w drodze, kubku gorącej herbaty i nadziei opowiada Przemysław Siemieniec z Bytomia.
Archiwum Domu Nadziei
Mira Fiutak: Wszystko zaczęło się od pieszej pielgrzymki do Watykanu...
Przemysław Siemieniec: Dobre 10 lat temu. Wyszliśmy spod bazyliki w Piekarach Śląskich w trójkę – Michał Piec, Karol Kloc i ja – i byliśmy w drodze przez praktycznie trzy miesiące. Pokonaliśmy pieszo ok. 1650 km, przy czym ja o 200 mniej, bo już we Włoszech przytrafiła mi się kontuzja i musiałem przejechać ten odcinek autostopem. Ale w końcu na środkach przeciwbólowych od Asyżu znowu szedłem pieszo.
Dostępne jest 11% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.