Legenda Sośnicy

Mira Fiutak

publikacja 06.06.2018 18:37

W Gliwicach-Sośnicy odbył się pogrzeb Bonifacego Dylusa, wieloletniego "śpiewoka" pielgrzymkowego i założyciela Wspólnoty św. Marcina.

Legenda Sośnicy Przy ołtarzu modliło się kilkunastu księży Mira Fiutak /Foto Gość

Pełen kościół wiernych żegnał dzisiaj Bonifacego Dylusa razem z jego najbliższymi i kilkunastoma księżmi, którzy przyjechali na uroczystość. Jego życie i zaangażowanie związane było z obiema parafiami w Sośnicy.

- Nikt z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie. I w życiu, i śmierci należymy do Pana - ks. Krzysztof Śmigiera, proboszcz parafii św. Jacka, który przewodniczył Eucharystii, przypomniał słowa św. Pawła z Listu do Rzymian. - Dzisiaj te słowa są nam szczególnie bliskie, bo taki właśnie był Bonifacy. Nie żył dla siebie. Żył dla rodziny, żył dla Kościoła, tego lokalnego w Sośnicy, i umarł dla Pana. Dlatego tak licznie gromadzimy się tutaj, żeby podziękować Bogu za jego życie. Jako mąż, ojciec i dziadek - pomimo swoich rodzinnych, a wcześniej jeszcze zawodowych obowiązków - angażował się w życie Kościoła, zarówno jednej, jak i drugiej parafii. To legenda Sośnicy, dziękujemy dziś Bogu za niego i za wykonaną przez niego ogromną pracę dla Kościoła - podkreślił.

W życiorysie, przygotowanym w formie świadectwa przez brata zmarłego - Szymona Dylusa, a odczytanym przez ks. Śmigierę, znalazły się daty, których zwykle się tam nie umieszcza. Dzień chrztu udzielonego mu przez ówczesnego proboszcza ks. Antoniego Korczoka, Pierwszej Komunii św. i sakramentu bierzmowania przyjętego z rąk ks. Bolesława Kominka, późniejszego kardynała wrocławskiego.

Legenda Sośnicy   Przy trumnie zdjęcie Bonifacego Dylusa z pielgrzymki Mira Fiutak /Foto Gość Bonifacy Dylus urodził się 25 maja 1935 roku w Gliwicach-Sośnicy, gdzie stale mieszkał. Uczył się w sośnickiej szkole górniczej, jednocześnie kształcąc się w zawodzie stolarza. Przez całe życie związany był z górnictwem, pracował w oddziale szybowym.

„Bardzo ubolewał, gdy figura św. Barbary musiała opuścić kopalnię (...). Kiedy nastał czas odwilży, Boni mocno zaangażował się w uroczyste przeniesienie figury na kopalnię Sośnica, a było to 5 października 1980 roku. Wykonał feretron do niesienia figury i ołtarzyk w cechowni dla św. Barbary. Mocno zaangażował się też, by nasza parafia miała nowy sztandar górniczy. Odzew na to przedsięwzięcie był imponujący. Sztandar był wykonany w Piekarach, a drzewiec i głowicę wykonał własnoręcznie. Dziś towarzyszy Bonifacemu w jego ostatniej drodze” - napisał we wspomnieniu brat zmarłego.

Bonifacy Dylus od młodych lat był przygotowywany do roli „śpiewoka”, czyli przewodnika pielgrzymek. To rodzinna tradycja. Pradziadek Mateusz był „śpiewokiem” w parafii św. Andrzeja w Zabrzu, dziadek Ignacy w 1911 roku został nim w Sośnicy, potem funkcję tę przejął ojciec Robert, a dalej jego trzej synowie. B. Dylus przewodniczył śpiewom na procesjach, prowadził godzinki i inne nabożeństwa. Był przewodnikiem pielgrzymek na Górę Świętej Anny, do Barda Śląskiego i Wambierzyc.

Po przejściu na emeryturę w parafii NMP Wspomożenia Wiernych założył Wspólnotę św. Marcina dla osób starszych, niepełnosprawnych i samotnych, tzw. Marcinki. Przez 18 lat prowadził spotkania, organizując je według wzorów podpatrzonych w Niemczech. Zapraszał znakomitych gości, dbał o czas spędzany we wspólnocie. Grupa działa do dziś od 1991 roku.

Legenda Sośnicy   Sztandar wspólnoty św. Marcina, którą założył Bonifacy Dylus Mira Fiutak /Foto Gość Ks. Sławomir Tomik, proboszcz parafii NMP Wspomożenia Wiernych, podkreślił w homilii, że przywoływane często na pogrzebach porównanie życia do pielgrzymowania tutaj ma szczególne uzasadnienie. - Umiłował pielgrzymowanie i szedł za Panem, bo wiedział, dokąd idzie, jaki jest cel tej drogi. I w sensie doczesnym, gdzie celem było jakieś miejsce święte, sanktuarium, i w sensie wiecznym - zauważył.

Przypomniał, że w życiu mamy bardzo wiele możliwości do wyboru, różnych dróg, wśród których można się pogubić. - Sztuką jest usłyszeć pośród nich wołanie Boga i wybrać tę właściwą. Dziś dziękujemy Panu Bogu za śp. Bonifacego, jego życie osobiste i życie dla wspólnoty parafialnej. Można je nazwać piękną pielgrzymką. Rozpoznał właściwą drogę, usłyszał głos Jezusa, któremu pozostał wierny. Spośród wielu wybrał drogę pielgrzymki do Ciebie, Panie - zakończył modlitwą ks. Tomik.

Bonifacy Dylus zmarł 2 czerwca, w wieku 83 lat. Miał czwórkę dzieci i sześcioro wnuków. Jeszcze w ubiegłym roku był na pielgrzymce w Wambierzycach, we wrześniu zorganizował pielgrzymkę na Górę Świętej Anny na nabożeństwo światła. W marcu tego roku prowadził śpiew godzinek, a w Wielki Piątek - nabożeństwo Gorzkich Żali.