Historia z pierścionkiem w tle

Szymon Zmarlicki

|

Gość Gliwicki 04/2018

publikacja 25.01.2018 00:00

O zaufaniu w natchnienia Ducha Świętego na trzy minuty przed występem i predyspozycjach do latania opowiadają członkowie Teatru Pantomimy Gratia.

▲	Od lewej: Mateusz, Kasia, Weronika, Dominik i Paulina ze zdjęciem, na którym ich pantomima znalazła się w internetowej galerii z Orszaku Trzech Króli. ▲ Od lewej: Mateusz, Kasia, Weronika, Dominik i Paulina ze zdjęciem, na którym ich pantomima znalazła się w internetowej galerii z Orszaku Trzech Króli.
Szymon Zmarlicki /FOTO GOŚĆ

Tuż po uroczystości Objawienia Pańskiego na naszej stronie w internecie ogłosiliśmy konkurs – osoby, które znalazły się na zdjęciu w jednej z kilkunastu fotorelacji z Orszaków Trzech Króli, jakie przeszły w miastach naszej diecezji, mogły zrobić sobie kolejne zdjęcie w tym samym orszakowym stroju i przysłać je do naszej redakcji. Szczególne gratulacje należą się Bernardowi Skwarze z Gliwic, który jako pierwszy nadesłał zgłoszenie. Uczestnik jest moderatorem wspólnoty „Moje w niej upodobanie”, działającej w parafii NMP Matki Kościoła na os. Sikornik. W orszaku uczestniczył po raz trzeci. Szedł w czerwonym nurcie wyruszającym sprzed kościoła św. Alberta Wielkiego, na czele grupy. W tym roku wyjątkowo bez żony Izabeli, która rozchorowała się i musiała zrezygnować z udziału w orszaku.

Laureat zbiorowy

Znacznie bardziej zaskakujące było natomiast drugie zgłoszenie. Zamiast jednej osoby, do konkursu dołączył… cały teatr! A dokładnie Teatr Pantomimy Gratia, który 6 stycznia występował na pl. Wolności podczas orszaku w Tarnowskich Górach. Walka dobra ze złem, przedstawiona bez słów przez 10-osobowy skład, znalazła się na kilku fotografiach w orszakowej galerii zdjęć oraz w wydaniu papierowym gliwickiego „Gościa”.

Zaskoczenie było tym większe, że kilka lat temu w naszym tygodniku pojawiło się ogłoszenie o naborze chętnych do występu w ich pierwszej pantomimie. O powstaniu grupy – wówczas jeszcze nawet nie teatru − informowaliśmy na naszych łamach w październiku 2015 roku, kiedy to zrodził się pomysł wystawienia spektaklu ewangelizacyjnego na jednym z koncertów, które na tarnogórskim rynku odbywały się w czasie Dni w Diecezji przed ŚDM w Krakowie. – To była historia dziewczyny, która wśród różnych życiowych perypetii szuka Boga – mówi Weronika, inicjatorka pierwszej pantomimy, a obecnie jedna z prowadzących teatr. – Pokazaliśmy, jak grzech, który pojawił się na świecie przez pierwszych rodziców, niszczy człowieka, miłość rodzinną, więzi z dziećmi, relacje w środowisku… To są problemy, które dziś przytłaczają młodych ludzi, a przecież spektakl kierowaliśmy właśnie do uczestników Światowych Dni Młodzieży – tłumaczy.

Mimo wszystko

Weronika przyznaje, że celowo nie zdecydowała się na przedstawienie publiczności łatwej, zabawnej formy, ale na dość trudną tematykę. Sposób ten podpowiedziała jej własna historia. − Zależało mi, żeby pokazać ludziom, jak te problemy wyglądają naprawdę. Można powiedzieć, że pantomimę oparłam na swojej przeszłości. Tak właśnie dzieje się w życiu młodych ludzi, zanim nie zwrócą się do Boga: człowiek, który jest zagubiony, wciąż poszukuje, ale nie dostaje żadnej informacji zwrotnej. Ma doświadczenia bólu i cierpienia, bo nie wie, że można żyć inaczej. Pantomima miała wskazać odpowiedź na te poszukiwania – wyjaśnia. W początkowym okresie przygotowań do spektaklu ta szczytna idea nie przynosiła jednak oczekiwanych rezultatów. Brakowało tancerzy, niekompletny podkład muzyczny uniemożliwiał próby, a wielokrotne zmiany koncepcji nie pozwalały muzyki w całości zrealizować. Przygotowanie samej tylko pierwszej sceny zajęło kilka miesięcy, na całą resztę zostały… dwa tygodnie. − Naszą pierwszą i jedyną próbą, na której byliśmy obecni w pełnym składzie, był właściwy występ na ŚDM – wspomina Weronika, która poruszyła niebo i ziemię, żeby wystawienie pantomimy doszło do skutku. Mimo wielu nerwów, a nawet łez nigdy nie zwątpiła w to, że misja, którą otrzymała od Boga, musi się udać. I udała się, a swoją wiarą (w połączeniu z lepszą organizacją) na dobre zaraziła innych.

Duch Święty podpowiada

Kiedy po wielu trudach początkowy cel udało się zrealizować, grupa była już na tyle zgrana, że jej członkowie nie wyobrażali sobie, by ot tak zakończyć projekt. − Nie mieliśmy żadnej oficjalnej nazwy, ale była w nas wola, by dalej tworzyć pantomimę – wspomina Weronika. I tak teatr zaczął się rozwijać już nie tylko w perspektywie jednego wydarzenia, aktorzy-tancerze dopracowywali choreografię, a następne występy były coraz bardziej profesjonalne. Kolejne spektakle miały miejsce m.in. na tarnogórskich koncertach uwielbienia w Boże Ciało czy podczas pielgrzymki na Jasną Górę. A na próbach – co warte podkreślenia – wciąż nie brakuje wspólnej modlitwy, bo członkowie nie traktują teatru tylko w kategoriach artystycznych. − Naszą pantomimę opieramy przede wszystkim na Panu Bogu, dlatego modlimy się przed każdą próbą i po niej, by to, co tworzymy, było uwielbieniem Go przez taniec – podkreśla Mateusz, który razem z Weroniką prowadzi teatr. – Naszym głównym celem jest ewangelizacja, dlatego kładziemy duży nacisk właśnie na wspólną modlitwę, żeby Bóg pokazywał nam, co mamy zmieniać w pantomimie, co dodać, a co wyrzucić. On pokazuje, jak mamy zagrać pewne sceny… nawet trzy minuty przed spektaklem – przyznaje. Próba generalna przed ostatnim występem odbywała się, kiedy tarnogórski orszak już wyruszył. − W ostatniej chwili stwierdziłem, że zupełnie inaczej zagramy ważną scenę, żeby figura tronu wyglądała bardziej spektakularnie. Wierzę, że Duch Święty nam podpowiada, więc już nikt nie jest zdziwiony, że w każdym momencie wszystko może się zmienić – mówi Mateusz i zaznacza, że na tak totalnym zaufaniu Bogu grupa w zasadzie opiera całą swoją działalność. – Zawsze modlimy się za ludzi, przed którymi będziemy występować, oraz za nas, żebyśmy przez pantomimę także sami się rozwijali – dodaje Weronika.

Waga piórkowa na wagę złota

Paulina dołączyła do zespołu trochę później. Chociaż słyszała o naborze do pantomimy planowanej na ŚDM, to zignorowała go, wątpiąc w swoje umiejętności taneczno-aktorskie. – Pewnego wieczoru, na spotkaniu wspólnoty, podeszła do mnie Weronika i wypaliła: „Jesteś ładna, masz zgrabną figurę i pewnie umiesz tańczyć. Nie chcesz przyjść na pantomimę?”. Ogarnęło mnie niemałe zdziwienie, ale z grzeczności zapytałam tylko, kiedy jest próba, i na czym to polega – wspomina. Ostatecznie Paulina i tak pojawiła się wcześniej niż muzyka do pierwszego spektaklu i od tej pory stale występuje w pantomimach, otrzymując najróżniejsze role − od Ewy rodzącej na podłodze aż po szatana. Od innych ról zaczynała natomiast Kasia. Nie mając żadnego doświadczenia z pantomimą, na swoich pierwszych występach odgrywała na przykład drzewo albo bramę. Szybko jednak dostrzeżono jej niebywałe atuty – jest jedną z najniższych i najlżejszych osób w składzie. Jak sama twierdzi, „przeważyły kwestie techniczne”, więc w kolejnych przedstawieniach, gdzie awansowała już na ewangeliczną córkę Jaira, „zdarzyło się jej latać”. Również na zdjęciu z orszaku, które trzyma w dłoni, doszukiwać należy się jej w górnych częściach kadru. Ale żeby ktoś mógł latać, ktoś inny musi być dla niego podporą. W tej roli bryluje z kolei Dominik, który solidnym oparciem jest nie tylko dla swoich fruwających par, lecz i dla całego zespołu, kiedy sumiennie dojeżdża na próbę ponad 20 kilometrów, podczas gdy inni mają problem, by dotrzeć na nią niemal z sąsiedniego podwórka.

Na całe życie

Weronika i Mateusz zapowiadają, że w przyszłości zamierzają zrobić „coś wielkiego”, a w dyplomatycznie miarkowanych półsłowach można doszukać się zapowiedzi dużego koncertu charytatywnego połączonego z pantomimą. To tyle, gdy chodzi o teatr, bo pierścionek pobłyskujący na palcu Weroniki świadczy o tym, że w ich pozascenicznym życiu nadchodzi coś jeszcze większego. Zaledwie kilka dni po zaręczynach Mateusz nie ma oporów, by przyznać, że „na początku to ona ciągle chciała się spotykać”, żeby ustalać masę szczegółów związanych ze spektaklami, toteż zniechęcony częstymi i burzliwymi dyskusjami, a nawet samą ich organizatorką, „miał bardzo szybkie odejścia”. – Ale później stwierdziłem, że źle robię i będę więcej pomagał. W pewnym momencie okazało się, że pantomima nas połączyła na zawsze – wyznaje. – Pan Bóg łączy przez pantomimę. Zapraszamy na pantomimę! – zachęca sugestywnie Weronika.

Aktualności, zdjęcia i filmy z występów Teatru Pantomimy Gratia znajdują się na stronie na Facebooku: www.facebook.com/pantomimagratia.

Dostępne jest 14% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.