publikacja 18.11.2017 12:35
Ks. Arkadiusz Kinel o biskupie nominacie: Cenię u niego to, że zawsze zwraca uwagę na różne aspekty danego problemu.
Ks. Arkadiusz Kinel, proboszcz parafii św. Andrzeja w Zabrzu Klaudia Cwołek /Foto Gość
Ks. Andrzeja Iwaneckiego znam bardzo dobrze, od początku mojego kapłaństwa, czyli tak długo, jak istnieje nasza diecezja. Dla mnie jego wybór na biskupa to ogromna radość i nadzieja, bo osobiście wiele mu zawdzięczam, zawsze mogłem na niego liczyć – mówi ks. Arkadiusz Kinel, proboszcz parafii św. Andrzeja w Zabrzu.
Nowego biskupa pamięta jeszcze z czasów, gdy był klerykiem i słuchał jego kazań pasyjnych, które do dziś pamięta.
– Nasze drogi kapłańskie dotąd cały czas się krzyżowały, najpierw w rejonie tarnogórskim, a później w Zabrzu, gdzie zostaliśmy proboszczami. Gdy Zabrze było dla mnie zupełnie nową rzeczywistością, Andrzej Iwanecki był jedynym księdzem, którego tutaj dobrze znałem, bardzo mnie wtedy wspierał – wspomina ks. Kinel.
Wcześniej razem podejmowali różne inicjatywy młodzieżowe, organizowali wspólne wyjazdy, razem tworzyli tarnogórską grupę diecezjalnej pieszej pielgrzymki na Jasną Górę. Łączy ich też pochodzenie z diecezji katowickiej, gdzie zostali wyświęceni na księży, oraz wspólny duch oazowy.
– Gdy zostałem diecezjalnym moderatorem Ruchu Światło–Życie, Andrzej bardzo dużo mi pomagał, bo sam wyrósł z tego ruchu – mówi o biskupie nominacie ks. Kinel. – Cenię u niego to, że zawsze zwraca uwagę na różne aspekty danego problemu, pyta o racje drugiej strony. Podkreśla pozytywne cechy osób, nie słyszałem, żeby o kimś mówił źle, a przy tym trzeźwo ocenia sytuację. Jest skromnym człowiekiem, szczerym, patrzącym na rzeczywistość z pewnego dystansu. Na spotkaniach dekanalnych księży jak coś powiedział, zawsze miało to ręce i nogi. Nie za wiele się odzywał, ale jak zabrał głos, to on się liczył – podkreśla ks. Kinel.
– Uważam, że bardzo dobrze, że biskupem zostaje ksiądz z doświadczeniem duszpasterskim i wieloletni proboszcz. On ma trzeźwe podejście do parafii, widzi realne problemy i nie przechwala się tym, co się u niego dzieje. A potrafił wprowadzić różne nowe rzeczy. U św. Franciszka odbywa się na przykład Triduum Paschalne, przeżywane w rozbudowanej formie, takiej, jaką proponuje Ruch Światło–Życie. Dla mnie to jest ważne, że on przeszedł głęboką formację oazową. Już jego rodzice związani byli z tym ruchem, przez wiele lat byli w Katowicach parą diecezjalną odpowiedzialną za Domowy Kościół. I Andrzej też docenia rodzinę, widzi, jak ona jest ważna, i to, że jeżeli chcemy coś odbudować, to przez rodzinę.