Poszedł w stronę Bortelhornu

Andrzej Kerner

|

Gość Gliwicki 35/2017

publikacja 31.08.2017 00:00

– Szukajcie mnie, a nie ciała – powiedział kiedyś ks. Krzysztof Grzywocz swojemu bratu Adrianowi.

Zdjęcie opublikowane po zaginięciu kapłana na stronach szwajcarskiej policji. Zdjęcie opublikowane po zaginięciu kapłana na stronach szwajcarskiej policji.
policevalais.ch

18 sierpnia policja szwajcarskiego kantonu Valais opublikowała komunikat o zaginięciu ks. Krzysztofa Grzywocza. Ceniony rekolekcjonista, spowiednik, kierownik duchowy, terapeuta, doktor teologii duchowości, egzorcysta, autor książek i publikacji, miłośnik Alp i przyjaciel wielu ludzi po odprawieniu Mszy św. o godz. 8 w parafii Serca Jezusowego w Bettel w czwartek 17 sierpnia udał się na wycieczkę w Alpach Walijskich na pograniczu szwajcarsko-włoskim.

Ukochane Alpy

Do Bettel jeździł od 8 lat na zastępstwa wakacyjne, przyjaźnił się z tamtejszym proboszczem ks. Bruno Gmürem. W wolnych chwilach chodził w góry. – Bardzo się cieszył na ten wyjazd, wieczorem w przeddzień wyjazdu pokazywał mi nawet swój sprzęt alpinistyczny. Planowaliśmy wspólny wyjazd do Wiednia – opowiada ks. Dariusz Krok, jeden z najbliższych przyjaciół ks. Grzywocza. 17 sierpnia ksiądz Krzysztof, doświadczony alpinista, zdobywca m.in. Matterhornu (4478 m n.p.m.), udał się na zwykłą górską – nie wspinaczkową – wyprawę. Jego VW znaleziono potem na parkingu w Berisal (1524 m n.p.m.).

Dostępne jest 20% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.