Nazwanie rzeczy po imieniu

Gość Gliwicki 34/2017

publikacja 24.08.2017 00:00

Robert Więcek SJ mówi o rozpoczynających się wkrótce Czwartkach Kapłańskich, potrzebie rozmów i dobrym zagospodarowywaniu energii.

Nazwanie rzeczy po imieniu Klaudia Cwołek /Foto Gość

Klaudia Cwołek: W zaproszeniu do księży napisał Ojciec, że kapłana zrozumie do końca tylko kapłan. Skąd to przekonanie?

Robert Więcek SJ: Przed wstąpieniem do Towarzystwa Jezusowego cztery lata byłem w seminarium diecezjalnym i właśnie tam nasz ojciec duchowny bardzo mocno przypominał: „Pamiętajcie, że księdza do końca może zrozumieć tylko ksiądz”. Specyfika życia kapłańskiego jest tak inna, że tylko ten, który w tym jest, będzie w stanie ją pojąć i towarzyszyć drugiemu na tej drodze. I tu nie chodzi o żadną elitarność. A skoro szczególne powołanie, to i specyficzne niebezpieczeństwa, inne ryzyka, inne radości. Chodzi o to, żeby to sobie dobrze poukładać.

Jak zrodził się pomysł Czwartków Kapłańskich?

Gdy przyjechałem pięć lat temu do Gliwic i przejąłem prowadzenie Centrum „Theotokos”, szukałem niezagospodarowanego miejsca, którym trzeba by się zająć. Jedną z takich niszy do wypełnienia jest miejsce dla kapłanów, gdzie mogliby przyjechać na kilka godzin, pomodlić się i pogadać w swoim gronie. My najlepiej znamy swoje problemy. Wiem, że trzeba odwagi, żeby o nich rozmawiać, bo to wymaga nazwania rzeczy po imieniu.

Dostępne jest 29% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.