Mikołaj z reniferami na oddziale

SZ

publikacja 06.12.2016 13:07

Młodzież zaskoczyła małych i dużych pacjentów Śląskiego Centrum Chorób Serca.

Mikołaj z reniferami na oddziale Wolontariusze przed wyruszeniem na oddziały Szymon Zmarlicki /Foto Gość

- Hej, medycy! Chodźcie tu szybko! Widzieliście kiedyś tylu Świętych Mikołajów? - wykrzykiwał do studentów prof. Marian Zembala, gdy natknął się na tłum młodzieży z workami pełnymi prezentów w Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu.

Dyrektor placówki dziękował młodym za ich zaangażowanie i żartował, że za rok sam wystąpi w podobnej roli. Zapowiedział jednak, że zamiast czerwonej czapki wolałby założyć reniferowe rogi.

Kilkudziesięciu wolontariuszy przebranych za Mikołajów, panie mikołajowe, śnieżynki i renifery odwiedziło przebywających na oddziałach pacjentów. Nie tylko dzieci i ich rodziców, bo podarki otrzymało też wiele starszych osób oraz personel szpitala.

W workach i koszach znalazły się maskotki, zabawki, kolorowe poduszki i mnóstwo słodyczy. Niezależnie od wieku wszyscy obdarowani tak samo cieszyli się z prezentów, a przede wszystkim z odwiedzin.

Mikołaj z reniferami na oddziale   Prof. Marian Zembala był zaskoczony, kiedy spotkał taki tłum Mikołajów z pomocnikami Szymon Zmarlicki /Foto Gość Szymon, który wcielił się w rolę jednego z Mikołajów, nie jest jeszcze wolontariuszem, ale bardzo chciałby nim zostać. W drodze między oddziałami opowiadał, że jako dziecko też był kiedyś pacjentem SCCS. - W 2002 roku rodzice dowiedzieli się o mojej wadzie serca i miałem zabieg. Teraz jeżdżę już tylko na kontrole i jest coraz lepiej - uspokaja.

- Kiedy przychodzimy do szpitala, sprawiamy ogromnie dużo radości wszystkim dzieciom. Czuję teraz sentyment, bo pamiętam, co przeżywają dzieci na oddziale. Mam w pamięci urywki wspomnień, kiedy sam tam leżałem, kiedy byli przy mnie rodzice i jak przebiegały postępy w leczeniu. A kiedy przychodził Mikołaj, to była wręcz euforia, że ktoś o mnie pamięta, że ktoś mnie odwiedził - wspomina.

Dlatego kiedy tylko dowiedział się o akcji roznoszenia prezentów w szpitalu, w którym sam się leczył, bez wahania zdecydował się wziąć w niej udział, by teraz uszczęśliwiać inne dzieci. I od razu "awansował" na stopień Mikołaja, więc szpitalne korytarze przemierzał z wypchanym workiem przerzuconym przez ramię.

ZOBACZ W GALERII ZDJĘĆ radość małych i dużych pacjentów z odwiedzin Mikołaja!