Chcę wykorzystać ten czas

Gość Gliwicki 46/2016

publikacja 10.11.2016 05:26

Eugenia Matusiak mówi o swojej drodze do konsekracji, modlitwie i sensie cierpienia.

Eugenia Matusiak zostanie wdową konsekrowaną w uroczystość Chrystusa Króla Wszechświata. Eugenia Matusiak zostanie wdową konsekrowaną w uroczystość Chrystusa Króla Wszechświata.
Klaudia Cwołek /Foto Gość

Klaudia Cwołek: W jaki sposób dowiedziała się Pani o możliwości konsekracji wdów w Kościele?

Eugenia Matusiak: Należę do Franciszkańskiego Zakonu Świeckich i zapragnęłam pojechać na rekolekcje, które by mnie wyciszyły. To był czas, gdy jeszcze pracowałam zawodowo. Ojciec Rafał Kogut, który był wtedy w parafii św. Wojciecha w Bytomiu, zaproponował mi, żebym pojechała na lectio divina. U salwatorianów w Krakowie odbyłam kolejne etapy tych rekolekcji, które bardzo dużo mi dały. Codziennie od Boga otrzymywałam niespodzianki, mocne i głębokie przeżycia. Na trzecim etapie mieszkałam w pokoju z dziewicą konsekrowaną. Po 8 dniach rekolekcji i wspólnego przebywania rozmawiałyśmy i ona, widząc moje zachowanie i zaangażowanie, stwierdziła, że powinnam być wdową konsekrowaną. Tłumaczyłam jej, że ja jestem w trzecim zakonie, po wieczystej profesji, ale ona tylko się uśmiechnęła.

Potem jednak nie dawało mi to spokoju. W trakcie rozmowy z opiekunem duchowym FZŚ została poruszona kwestia powołań do życia konsekrowanego dziewic i wdów. Pojawiło się we mnie pragnienie zostania wdową konsekrowaną i zapytałam, czy mogłabym nią być. Potwierdził. Zajrzałam do internetu, poczytałam i doszłam do wniosku, że to wszystko, co robi wdowa konsekrowana, to ja robię, i to od długiego czasu. Więc pomyślałam sobie: dlaczego nie?

A dlaczego tak, co to zmienia?

To są zaślubiny z Chrystusem. Jestem przekonana, że Pan Jezus mnie do tego przygotowywał długo, od półtora roku dość intensywnie, choć wtedy tego nie wiedziałam. Po podjęciu decyzji spotkałam się z ks. proboszczem Tadeuszem Paluchem i ks. Antonim Zającem, który jest odpowiedzialny za wdowy konsekrowane w diecezji. A gdy się zdecydowałam, wtedy wszystkie wcześniejsze natchnienia ułożyły mi się w całość. Na przykład podczas adoracji Najświętszego Sakramentu usłyszałam wewnętrznie, że mam wyciągnąć i adorować krzyż, bo przez niego przyszło zbawienie świata. Ten krzyż cały czas noszę w torebce. Innym takim wezwaniem było, żebym nie lekceważyła Serca Pana Jezusa, gdy przechodzę koło Jego figury. Nieraz przecież przechodzi się i idzie dalej. Pan Jezus mnie tak prowadził i prowadzi. Bóg dba o moją dyscyplinę, gdy popełniam błędy. Z kolei kiedy jestem przybita, to otrzymuję pocieszenie, że nikt nie jest bez grzechu. Staram się codziennie przyjmować Komunię św. i jak mi się zdarzy w jakiś dzień nie przyjść na Mszę św., nie mogę nic robić, pozbierać myśli, więc następnego dnia szybko rano lecę do kościoła. Wierzę, że Pan Jezus uzdrawia mnie każdego dnia i dodaje sił w moich chorobach i dolegliwościach. Zabrał mi na przykład paraliż lewej strony, jaki miałam po udarze. Każde cierpienie, które Pan Jezus dopuszcza, staram się łączyć z Jego cierpieniem w intencji kapłanów, nawrócenia grzeszników, osób polecających się mojej modlitwie i dusz w czyśćcu cierpiących. Wiem, że Pan Bóg kocha każdego jednakowo, choć kiedyś tego nie rozumiałam.

Jak wygląda Pani dzień?

Wstaję po szóstej, odmawiam liturgię godzin, potem idę na Mszę Świętą. Po niej mam jeszcze adorację. Codziennie rozważam Pismo Święte, odmawiam Różaniec. Wieczorem przy komplecie przygotowuję czytania Mszy św. na następny dzień. Mieszkam sama, pomagam swoim dzieciom i wnukom oraz osobom potrzebującym. Biorę czynny udział w życiu mojej parafii. Jestem we wspólnotach parafialnych: we wspólnocie FZŚ jestem przełożoną, należę do róży różańcowej, Apostolstwa Dobrej Śmierci. Poza parafią jestem członkiem rady regionu FZŚ. Teraz, jak już nie pracuję zawodowo, chcę ten czas dobrze wykorzystać dla Boga, ludzi i siebie. Jakie zadania Pan Bóg będzie dla mnie miał, to się okaże. Teraz spotyka mnie wielki zaszczyt i niespodzianka, bo na dzień konsekracji wyznaczono uroczystość Chrystusa Króla. Dla mnie to jest wielka rzecz i bardzo dziękuję za tę łaskę.

Co dzieci na to, nie są zazdrosne o Pani czas?

Nie, bo wszystkie mają swoje rodziny, a ja zawsze jestem do ich dyspozycji, jeśli czegoś potrzebują. Na początku, kiedy im powiedziałam o konsekracji, to nie rozumiały, o co chodzi. Potem poczytały w internecie i rozmawiałam z nimi. Dzieci powiedziały mi, że to jest moja decyzja, którą szanują.

Eugenia Matusiak

Urodziła się 20 grudnia 1948 roku w Kuźnicy Ługowskiej w powiecie wieluńskim. Ma średnie wykształcenie ekonomiczne. Sakrament małżeństwa przyjęła w 1970 roku, od 14 lat jest wdową. Ma dwóch synów i córkę w wieku od 41 do 46 lat, siedmioro wnucząt oraz dwoje prawnucząt. Była związana z Ruchem Światło–Życie. Od 1985 roku należy do Franciszkańskiego Zakonu Świeckich, gdzie złożyła profesję wieczystą. Konsekracja, której udzieli jej bp Jan Kopiec, odbędzie się w kościele św. Jacka w Bytomiu podczas Mszy św. w uroczystość Chrystusa Króla, 20 listopada o 16.00.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.