Przekraczanie granic

kz

publikacja 12.09.2016 14:40

Zakończył się 6. tydzień tegorocznej wyprawy NINIWA Team. Za nimi Azja, choć przekroczonych granic było znacznie więcej - i to nie tylko tych geograficznych. Przed rowerzystami cała masa mniejszych granic. Pora na jazdę przez Bałkany.

Przekraczanie granic Lokalna ludność przygląda się Eucharystii Archiwum NINIWA Team

Misja JuT - Ostatnie Okrążenie trwa już prawie półtora miesiąca. W tym czasie kolarze zrobili niespełna 6000 km, czyli prawie 1000 na tydzień. To zdecydowanie wyżyłowane założenie, tym bardziej przy wysokich górach Kaukazu, ale było konieczne, żeby zrealizować ideę rajdu dookoła Morza Czarnego.

Do tej pory najbardziej zauważalną granicą pokonaną przez śmiałków była granica kontynentów. Z powrotem do Europy podróżnicy przedostali się promem przez Cieśninę Bosfor po całodziennej przeprawie przez Istambuł. To wyzwanie przypadło na środę 7 września. 20 milionów mieszkańców miasta, tysiące samochodów na totalnie zapchanych 5-6 pasach ruchu i ciągła koncentracja na drodze - tak zapamiętają ten stresujący dzień członkowie ekipy.

- Przez Istambuł ciekawie się jechało, choć dziwnie. Bałem się tych korków, mnóstwa samochodów. Olbrzymie miasto - relacjonuje Paweł Tałajczyk, członek grupy. Po chwili dodaje też refleksję o pokonywaniu innych granic w życiu. - Gdy wracam myślami do tego, co było przed wyprawą, nie mogę uwierzyć w to, jak żyłem - to dla mnie totalna abstrakcja. Podobnie jak nie potrafię sobie wyobrazić tego, co mnie czeka, kiedy przyjadę. Szkoda, że wyprawa nie trwa dłużej...

I rzeczywiście. Życie na wyprawie to zupełnie inne doświadczenie. Tu na co dzień troszczyć się można jedynie o to, co podstawowe: jedzenie, spanie, trochę wody do mycia. To wizja daleka od zabieganej życiowymi zmaganiami perspektywy niewyprawowej. Jest też sporo czasu na refleksję i nowe pomysły, co robić po powrocie.

Czy w domu czeka znowu szara rzeczywistość? Z tym przyjdzie się rowerzystom zmierzyć już po 25 września, gdy wrócą do Kokotka na wielkie przywitanie. Organizatorzy przygotowali masę atrakcji w ramach Wielkiego Pikniku Rowerowego: rajd Tour de Kokotek, koncert zespołu „Albo i nie”, który opisuje tegoroczne zmagania rowerzystów, a także licytację roweru o. Tomasza Maniury, szefa wyprawy.

Pod tym względem rzeczywiście wszystko wskazuje na to, że będzie to „Ostatnie Okrążenie”. Co energiczny oblat planuje na przyszły rok? Być może rąbka tajemnicy uchyli właśnie w Kokotku, po powrocie z wyprawy. Sama licytacja roweru ma na celu wsparcie innej inicjatywy pt. NINIWA Bud, czyli budowy domu dla młodzieży przyjeżdżającej do ośrodka formacyjnego w Kokotku.

Misja JuT: Tydzień VI - Przez Turcję
NiniwaMedia
Tymczasem jeszcze podróż trwa, choć już daje się odczuć perspektywę powrotu i członkowie grupy chcą wycisnąć z tej przygody, co tylko się jeszcze da. Na dobre w Europie powitała rowerzystów Bułgaria. To pierwsza z licznych granic państw bałkańskich. Kolejne kraje na trasie to Macedonia, Albania, Kosowo, Serbia, Czarnogóra, Bośnia i Hercegowina, Węgry i Słowacja.

Na razie Bułgaria powitała podróżników brudem, bałaganem i śmieciami, a także lichymi perspektywami na nocleg. To duży kontrast po życzliwości Turków. Udało się jednak znaleźć na niedzielę 11 września dość komfortowy nocleg na szczycie górki z kapliczką, dwiema altankami i kranikiem z wodą. Zielone wzniesienie miało dać odpoczynek od gwaru miast. Niespodzianką była jednak pobudka o 7.00 z powodu akurat zaplanowanego tu festynu. Na szczęście gdy ustały grane z głośników melodie, a mieszkańcy się rozeszli, rowerzystom trudy minionego tygodnia zrekompensowała krystaliczna cisza.

Sporym problemem w czasie jazdy są nieustające choroby jelitowo-żołądkowe. Epidemia towarzyszy grupie już kilka tygodni, dotykając coraz to inne osoby. Trzeba sobie z tym radzić po wyprawowemu - pijąc colę. To w tych warunkach dość dobre lekarstwo. Mimo to humory ekipy nie opuszczają. Rowerzyści urozmaicają sobie czas i atmosferę wygłupami, żartami, a nawet dzielą się na kolumny, wymyślając coraz ciekawsze kryteria. Jednym z nich był niedawny wierszyk o rowerzystach. Fani rowerowej poezji znajdą go w jednej z relacji na stronie internetowej wyprawy.

Fotorelacja z 6. tygodnia wyprawy w GALERII ZDJĘĆ.