– Są trzy najświętsze dla mnie miejsca w kraju – katedra na Wawelu, Jasna Góra i kościół drewniany w Miasteczku Śląskim – mówi Marek Kaleja, znawca i miłośnik lokalnej historii.
◄ Marek Kaleja pokazuje jeden z dwóch zachowanych oryginalnych zacheuszków, obok portret ks. Teodora Christopha
Mira Fiutak /Foto Gość
Przejeżdżając przez Miasteczko Śląskie, trudno nie zauważyć stojącego przy głównej drodze zabytkowego kościółka. Właśnie mija 350 lat od jego wybudowania. Zza niego wyłania się wieża nowego, który stanął w pierwszych latach XX wieku. – To jest nasza perełka – mówi Marek Kaleja o kościółku z sosnowego drewna, krytym modrzewiowym gontem. – Ten kościół opowiada. Żaden inny z tych, które znam, nie jest tak bogaty w inskrypcje jak nasz miasteczkowski. Na jego ścianach jest zapisane, kiedy położono fundamenty, kiedy była zaraza, jaką pogodę mieliśmy w XVII wieku... – wyjaśnia. Jest mieszkańcem Miasteczka Śląskiego, z zamiłowania zajmuje się lokalną historią. Prowadzi cykl spotkań „Posrebrzane dzieje” w Miejskim Ośrodku Kultury, w tym roku poświęcony głównie zabytkowemu kościołowi. O tym, jak interesujące to miejsce, świadczy fakt, że fotografowie, przygotowując dokumentację na te spotkania, wykonali ponad tysiąc zdjęć.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.