Czegoś takiego tu jeszcze nie było

Klaudia Cwołek

publikacja 23.07.2016 21:16

Goście ŚDM pielgrzymowali do kapliczki Matki Bożej w Goju.

Czegoś takiego tu jeszcze nie było Wyjście pielgrzymki z Toszka Klaudia Pisarek

Pieszo do miejsca ważnego dla okolicznych miejscowości razem z Polakami doszli Słowacy, Amerykanie, Niemcy i Boliwijczycy, którzy przebywają w parafiach w Toszku, Wielowsi i Krupskim Młynie. Towarzyszyli im księża, z którymi przyjechali na ŚDM i polscy duszpasterze. – Bóg chce być bliżej nas, młodych. Ja już nie młody, ale dla nas wszystkich jest taki – mówił bp senior Jan Wieczorek, który przewodniczył Mszy dla pielgrzymów i wygłosił homilię. Na zakończenie spotkania życzył wszystkim: Bądźcie wierni Bogu, ale równocześnie otwarci na Boga i człowieka, w miłości i radości.

Wśród młodzieży była Marianela Campero, koordynator 38-osobowej grupy z Boliwii, którą przyjęła parafia w Krupskim Młynie. Jest to już jej czwarty udział w ŚDM. Wcześniej była w Australii, Madrycie i Brazylii.

Czegoś takiego tu jeszcze nie było   Międzynarodowa Msza Święta Klaudia Cwołek /Foto Gość  –  Język jest tu większą przeszkodą, niż podczas poprzednich ŚDM i trochę obawialiśmy się tego. Ale czytając znaki, gesty ludzi i dobro, które płynie z serc, przyjmujemy z wielką radością to, co tutaj spotykamy, hojność ludzi – mówi. Dla niej Dni w Diecezji w Polsce są zdecydowanie bardziej intensywne niż było to podczas poprzednich ŚDM. – Program wydaje się interesujący, jednak wymaga troszkę ofiary, ale jesteśmy w Roku Miłosierdzia... Ta pielgrzymka nas nieco kosztowała, bo od rana do prawie południa byliśmy w drodze. Ale poprzez ofiarę możemy się też zbliżyć do miłosierdzia Pana Jezusa – podkreśla.

– W dekanacie jest to jedyne takie spotkanie, gdzie się wspólnie gromadzimy – mówi ks. Sebastian Bensz z parafii w Toszku, w której przebywają Amerykanie, Słowacy i Niemcy. W niedalekim Krupskim Młynie są Boliwijczycy, a w Wielowsi – Słowacy. Do Goja poszczególne grupy doszły oddzielnymi strumieniami, a na miejscu wspólna modlitwa prowadzona była w kilku językach.

– To jest niesamowite święto! Dla naszej toszeckiej społeczności jest to ogromny dar, że możemy gościć w sumie trzy ogromne narody i kultury. Troszkę nas to więcej kosztowało, bo wszystko musieliśmy przygotować w czterech językach: dla nas, Słowaków, Niemców i Amerykanów. Jutro chcemy przeżywać Eucharystię niedzielną, bogatą w oprawie, taką sumę międzynarodową. Ludzie w Toszku mówią, że jeszcze nigdy nic takiego się nie wydarzyło i podejrzewają, że za ich życia już się nie wydarzy. Jestem też pełen podziwu dla naszych parafian, mieszkańców Toszka i okolic, którzy są bardzo otwarci i bardzo żywiołowo uczestniczą w tym wydarzeniu. Całe miasto tym żyje.

Czegoś takiego tu jeszcze nie było   Kapliczka Matki Bożej w Goju znajduje się w polu przy trasie z Toszka do Wielowsi Klaudia Cwołek /Foto Gość