Maria Demidowicz opowiada o charyzmacie Brata Alberta, godności każdego człowieka i pomocy osobom bezdomnym.
Maria Demidowicz
Klaudia Cwołek /Foto Gość
Klaudia Cwołek: Brat Albert mówił, żeby być dobrym jak chleb. Wtedy chleb był często na wagę złota.
Maria Demidowicz: Teraz są inne czasy. Kiedyś, jak dawało się chleb, to się życie ratowało. Obecnie zapewnienie ludziom chleba to naprawdę nie jest wielki wysiłek. Można to osiągnąć bardzo szybko, wystarczy dobra organizacja. Natomiast skuteczna pomoc osobom w dłuższej perspektywie z różnymi deficytami w sferze funkcjonowania psycho-społecznego wymaga dużego wysiłku i zatrudnienia specjalistycznej kadry. Najtrudniejsze jest upodmiotowienie człowieka i podniesienie poczucia jego godności. Bo bezdomność to nie tylko brak dachu nad głową, ale brak relacji, brak miłości między ludźmi, samotność, nieraz choroby psychiczne. A my w naszych czasach coraz bardziej jesteśmy zabiegani i przestajemy dostrzegać drugiego człowieka.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.