publikacja 28.04.2016 00:00
Metropolitalny Kongres Misyjny: tysiąc pomocników i przyjaciół misji w Rudach.
Uczestnicy kongresu z przejęciem słuchają świadectwa chińskiego księdza.
Andrzej Kerner /Foto Gość
Ojciec Mirosław Piątkowski, werbista z Bytomia, żartuje: – Pracowałem w Argentynie – w wysokich Andach, wśród ludności Kolla. Ale moją tajną misją było przygotowanie papieża Argentyńczyka. Misja się skończyła, więc wróciłem do Polski – śmieje się. Jest ubrany w kolorową kamizelkę, na głowie kapelusz, na stoliku yerba mate. Rozmawiamy też poważnie. – W Argentynie widziałem Kościół ubogi, ale radosny. To jest przyszłość Kościoła. W tym kierunku powinniśmy iść. Musimy przejść od modelu Kościoła masowego do pogłębiania wiary w małych grupach, do Kościoła mającego modele pracy podstawowej z ludźmi – mówi misjonarz liderujący grupie werbistowskiego wolontariatu misyjnego. To jedno z kilkunastu stoisk misyjnych, które rozstawiono przy bazylice w Rudach 23 kwietnia podczas Metropolitalnego Kongresu Misyjnego.
Mali, ubodzy, kolorowi, radośni
W podobny ton uderzył abp Wiktor Skworc, metropolita górnośląski, który przewodniczył Mszy św. w czasie kongresu. – Kim są uprzywilejowani odbiorcy orędzia Ewangelii? Odpowiedź jest jasna i znajdujemy ją w samej Ewangelii: są to ubodzy, mali i ułomni; ci, którzy często są pogardzani i zapominani, ci, którzy nie mają czym się odwdzięczyć – mówił arcybiskup.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.