Wigilia w Wigilię

Gość Gliwicki 51-52/2015

publikacja 17.12.2015 00:00

O wieczerzy na kilkadziesiąt osób, radości z dawania i nadziei płynącej z Bożego Narodzenia z s. Ewą Połeć i s. Joanną Turos, karmelitankami misjonarkami z domu na Zandce w Zabrzu, rozmawia Klaudia Cwołek

 Bożena Dorosz, przewodnicząca Rady Dzielnicy Zandka, s. Ewa Połeć i s. Joanna Turos w domu karmelitanek misjonarek w Zabrzu Bożena Dorosz, przewodnicząca Rady Dzielnicy Zandka, s. Ewa Połeć i s. Joanna Turos w domu karmelitanek misjonarek w Zabrzu
Klaudia Cwołek /Foto Gość

Klaudia Cwołek: Jak to się stało, że Siostry postanowiły spędzać wigilię z osobami potrzebującymi?

S. Joanna Turos: Gdy w 2007 roku założyłyśmy nasz dom i świetlicę dla dzieci, z poprzednim księdzem proboszczem Stanisławem Kołodziejem szukaliśmy sposobów pomocy ludziom. Wigilia to nasza wspólna inicjatywa, która zrodziła się z potrzeby tych, którzy żyją wokół nas. A że u nas są warunki, tak to się zaczęło.

Zwykle takie spotkania organizowane są dzień albo nawet kilka dni przed 24 grudnia. Czy decyzja, że wy zrobicie je u siebie w samą Wigilię była dla Was trudna?

S. Joanna: Nie, bo doszłyśmy do wniosku, że to bardzo dobry pomysł, żeby przyjąć ludzi właśnie w tym dniu. Jest to dla nich ważne i tym bardziej sobie to cenią. S. Ewa Połeć: Nie wyobrażam sobie, żeby takie wydarzenie było u nas poza dniem Wigilii. To dzień, kiedy ludzie płaczą, gdy są sami.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.