Nigdy nie przyłożymy do tego ręki!

Szymon Zmarlicki

publikacja 13.01.2015 18:39

Od godziny 15.30 protestujący blokowali ulicę Pszczyńską w Gliwicach, która łączy centrum miasta z węzłem, gdzie krzyżują się autostrady A1 i A4.

Nigdy nie przyłożymy do tego ręki! Przez ponad godzinę ul. Pszczyńską nie można było przejechać w obu kierunkach Szymon Zmarlicki /Foto Gość

Kierowcy wiedzą najlepiej, jak zatłoczona bywa ul. Pszczyńska w godzinach popołudniowego szczytu komunikacyjnego. Jednak widok tak opustoszałej jednej z głównych ulic w Gliwicach nie zdarza się chyba nigdy. Opuszczonej przez samochody, ale nie przez ludzi.

Na wysokości magazynów z materiałami budowlanymi kilkaset osób blokowało drogę w obronie pobliskiej kopalni "Sośnica-Makoszowy" oraz pozostałych zakładów przeznaczonych do likwidacji. Policja kierowała zmotoryzowanych objazdami już kilka przecznic wcześniej.

Między dwoma przejściami dla pieszych po jezdni w obu kierunkach przechodzili górnicy, pracownicy powierzchni, przedstawiciele związków zawodowych oraz rodziny tych, którzy protestują pod ziemią.

Wykrzykiwane hasło: "Chcemy pracować, zamiast spacerować!" zamienili na "Chcemy pracować, zamiast pajacować!", nawiązując do słów, jakie kilka dni wcześniej padły podczas burzliwej dyskusji na spotkaniu związkowców z rządową delegacją.

Nigdy nie przyłożymy do tego ręki! Do blokady przyłączyli się górnicy protestujący dotąd pod ziemią Szymon Zmarlicki /Foto Gość - Jeden górnik pracuje na kilku, czyli nie jest tak, że jedno stanowisko jest stracone. Tych stanowisk jest więcej. Szacujemy, że jeden zwolniony górnik to tak, jakby z firm zewnętrznych obsługujących zwolnić jeszcze pięciu. Na to nigdy nie będzie zgody, do tego nigdy nie przyłożymy ręki! Uważamy, że ten rząd pogubił się! - wykrzykiwali przez megafon związkowcy w swoim manifeście.

- W końcu ludzie odważyli się i pokazali, ile zarabia górnik. Gdzie jest te 9,5 tys., co bierzemy na rękę? Osiem? Siedem? Mamy marne 1700-2500, w porywach 3000 zł z sobotami. Świat musi się dowiedzieć, że górnik jest niszczony bezczelnie, perfidnie i chamsko! - krzyczeli.

Protestujący domagali się też pracy dla absolwentów szkół górniczych, którzy - mimo zapewnienia o zatrudnieniu w jednym z zakładów Kompanii Węglowej po uzyskaniu dyplomu - od 2013 roku pozostają bezrobotni.

Pierwsze samochody mogły przejechać ul. Pszczyńską dopiero przed godz. 17, jednak jeszcze przez dłuższy czas policja musiała kierować ruchem, aby rozładować korki na drogach dojazdowych ze sparaliżowanych dzielnic miasta po obu stronach ulicy.