Bajkowe wakacje u salezjanów

Małgorzata Gajos

publikacja 17.07.2014 12:56

Mija drugi tydzień salezjańskich półkolonii dla dzieci. Wszędzie słychać gwar, śpiew, radosne okrzyki. Na 190 uczestników przypada 90 wolontariuszy.

Bajkowe wakacje u salezjanów Na dzieci czekał między innymi mini park linowy Małgorzata Gajos /Foto Gość

W roku szkolnym Salezjański Ośrodek Szkolno-Wychowawczy w Tarnowskich Górach jest pełen młodzieży. W wakacje sytuacja się nie zmienia. - To mi się bardzo podoba - mówi ks. Piotr Lorek SDB. - Na półkoloniach jest 190 dzieci i 90 osób pomaga w ich przeprowadzeniu; są to gimnazjaliści, licealiści i studenci. Jest to najlepszy czas, by uczyć się pracy z młodszymi, wykorzystać wiedzę zdobytą na spotkaniach formacyjnych w ciągu roku i w czasie Szkoły Animatora Salezjańskiego - dodaje.

Od półkolonii do półkolonii

Pomaga spora grupa animatorów, część z nich to już wychowawcy. Sami kiedyś uczestniczyli w półkoloniach jako dzieci. Później pomagali w oratorium. Wracają po latach, by swój wakacyjny czas poświęcić młodszym od siebie.

Ola Zyśk jest absolwentką SOSW, teraz studiuje, jednak nie wyobraża sobie wakacji bez półkolonii. - Jestem tu w roli wychowawcy. Moja przygoda z półkoloniami zaczęła się wcześniej, bo uczęszczałam na nie jako dziecko i zawsze marzyłam o roli animatora. I udało się! Bardzo się spełniam w tej roli - podkreśla. Dla animatorów półkolonie to także czas przygotowań, czasem nerwów.  Każdy dzień podsumowują na spotkaniu, wyjaśniają nieporozumienia, dają sobie wzajemnie wskazówki. - Najważniejsza sprawa to ta, że codziennie zaczynamy i kończymy modlitwą. To nas jednoczy i dodaje sił - zaznacza Ola. - Mimo ogromnego zmęczenia po takich dwóch tygodniach wracam na nie każdego roku. Nie wyobrażam już sobie wakacji bez półkolonii.

Magda Świerczewska, która animatorką na półkoloniach jest od 5 lat, nie ukrywa, że czasem bywają trudne chwile, słynny jest „kryzys dnia trzeciego”, kiedy animatorzy i dzieci są zmęczeni. Zauważa również mocne strony. - Atrakcyjność zajęć dla dzieci wzrasta, ksiądz i animatorzy podczas codziennych spotkań wychwytują wszystkie niedociągnięcia i błyskawicznie wprowadzają zmiany. Przy wspólnej zabawie i pod nadzorem kierownika oratorium ks. Piotra szybko zapominamy o niedogodnościach - podsumowuje Magda.

Ratowanie królewny, wielobój i inne atrakcje

W tym roku pierwszy tydzień półkolonii upłynął z filmem „Shrek”. W związku z tym oprócz pracy w grupach, przygotowano mnóstwo zabaw, które do niego nawiązywały. Najmłodsze dzieci kolorowały np. wycięte piernikowe ludziki. Drugiego dnia Magda Jagielska, absolwentka SOSW, a także salezjanka współpracowniczka, grała uwięzioną księżniczkę w wieży, którą strzegły dwa trole, a gdy dzieci próbowały się zbliżyć, zostawały ochlapane wodą. Aby uwolnić królewnę, musiały zdobyć hasło, dlatego wędrowały z miejsca na miejsce do kolejnych bajkowych postaci. Spotkały m.in. Czerwonego Kapturka, który czekał z kalamburami, Pinokia, który opowiadał fałszywe bajki, Babę Jagę, która miała dla nich tor przeszkód na miotle, Dzwoneczka, Śpiącą Królewnę czy Śnieżkę. Kolejnego dnia odbył się bajkowy wielobój. Dzieci rzucały guziki przez Ciastka (pierniczek z filmu „Shrek”), obręcze na nos Pinokia, szukały niebieskiego kwiatu z kolcami, łapały mydło, zgadywały, w którym kubku jest księżniczka, były zabawy sprawnościowe i na czas.

Codziennie prowadzone są różne pracownie m.in.: patriotyczna, ceramiczna, mały aktor, terenowa, filmowa. Nie zabrakło też karaoke, czy wyjazdu do kina na film „Jak wytresować smoka 2”. Przyjechali także strażacy. Drugi tydzień to filmowe spotkania z uroczym szczurkiem z filmu animowanego „Ratatuj”. Specjalnie dla dzieci zostały także zrobione z gliny gryzonie do pomalowania. Miały okazję zobaczyć przedstawienie o Czerwonym Kapturku. Tradycyjnie już przygotowany został park linowy, sprowadzono także konie.

Bajkowe wakacje u salezjanów   Dzieci próbowały uratować królewnę uwięzioną w wieży Małgorzata Gajos /Foto Gość Pozytywnie „zakręceni”

Animatorzy wkładają w półkolonie całe swoje serce. Widzą plusy i minusy różnych działań, ale ciągle szukają lepszych rozwiązań. A dzieci za nimi wprost szaleją. To dzięki opiekunom chętnie angażują się w zabawy, śpiew, czytanie modlitw. - Moim zdaniem półkolonie to bardzo dobra alternatywa dla wielu dzieci - zwraca uwagę Artur Waligóra, który w tym roku ukończył IV stopień animatora.

Wśród wychowawców jest także gość - kleryk Paweł Figura, który prowadzi zajęcia teatralne. Wszystko dzieje się bez scenariusza.  - Pracowania „Mały aktor” ma pokazać uczestnikom podstawy gry aktorskiej, ruchu scenicznego i ćwiczeń otwierających wyobraźnię. Dzieci bardzo chętnie się angażują w rozmaite ćwiczenia. Sporo uwagi poświęcamy na ćwiczenia, w których dzieci odgrywają wymyślone przez siebie role, równocześnie wchodząc w relacje na scenie z innymi uczestnikami.

Ryszard Wąchała, animator pierwszego stopnia, opowiada, o tym, co mu się podoba na półkoloniach: - Myślę, ze podział dzieci na grupy jest bardzo dobry, każda grupa ma przydzielone pracownie na 2 tygodnie pod kątem wieku. Ja się zajmuje „małym terenowcem”. Jest to pracownia, w której dzieci, chodzą lub biegają po lesie w celu złapania bandytów, akcja jest przystępna dla dzieci z grup starszych, czyli od 5 grupy wzwyż. Dzieci się świetnie bawią i jest ciekawie - zaznacza. Ks. Piotr Lorek obserwując zaangażowanie animatorów i absolwentów SOSW nie kryje radości i zadowolenia: - Jestem pełen podziwu i wdzięczności dla młodzieży, która poświęca czas wakacji na aktywną pracę dla dobra innych.