W niebie chyba lubią konie

ak

publikacja 18.05.2014 16:09

Piąta pielgrzymka miłośników koni i zaprzęgów konnych na Górę Świętej Anny.

W niebie chyba lubią konie Po Mszy św. na kalwarii jeźdźcy i konie podjeżdżali po błogosławieństwo o. Ambrożego Andrzej Kerner /GN

- Mamy tu piękne zwierzęta, podziwiamy je, jednak nie możemy zapomnieć o swoim wnętrzu: by ono było piękne, czyste, oczyszczone w sakramencie pojednania. Wtedy okazuje się harmonia człowieka i piękna stworzenia. Koń wśród wszystkich stworzeń jest najszlachetniejszym zwierzęciem. Był opiewany przez wszystkie religie świata jako zwierzę piękne i szlachetne, jako zwierzę, które dostarcza satysfakcji i jest znakiem dobrobytu oraz pozycji społecznej . Wiele kultur pojmowało konia jako symbol zbliżenia się do samego Boga. Dlatego wy, którzy prezentujecie tu dzisiaj swoje piękne zwierzęta zbliżacie się do Stwórcy. Nie można jednak zapomnieć, że człowiek został obdarzony godnością dziecka Bożego, że jest na pierwszym miejscu i może się zbliżać do Boga przez sakramenty święte  - mówił o. Ambroży Pampuch w kazaniu podczas V pielgrzymki miłośników koni i zaprzęgów konnych na Górze Świętej Anny.

Ponieważ kilka dni przed pielgrzymką padały ulewne deszcze organizatorzy nie byli pewni czy w tym roku będzie ona w ogóle możliwa. –  Chyba w niebie lubią konie, bo dzisiaj pogoda nam wyjątkowo dopisała – cieszył się jeden z organizatorów pielgrzymki. Na Górę Świętej Anny przyjechały 84 konie z jeźdźcami na grzbiecie lub ciągnąc zaprzęgi. Najliczniejszą – 21- osobową – grupę stanowili jeźdźcy, którzy przybyli na pielgrzymkę ze stadniny Henryka Walczaka z Koszyc k. Strzelec Opolskich. We Mszy św. przy kalwaryjskim kościele Świętego Krzyża uczestniczyło kilkaset osób.

– Trochę się obawialiśmy drogi, bo jechaliśmy głównie polami, a jeszcze było mokro – mówi Marian Marek z Dziewkowic, który przyjechał w tej grupie na wałachu Lipton.  – Dla mnie jest ważne, żeby na tej pielgrzymce być z razem z koniem. A poza tym –przecież dawniej, kiedy nie było samochodów, na pielgrzymki ludzie przyjeżdżali właśnie konno i furmankami – mówi Marian Marek jeżdżący konno od 7 lat.