Finał III Papolandii w Bojkowie

ks. Waldemar Packner

publikacja 08.06.2013 12:37

Przy pięknej pogodzie 8 czerwca w Bojkowie zakończono tegoroczną edycję Papolandii. - Tym razem poznawaliśmy życie "Wujka", czyli Karola Wojtyły zanim został papieżem – wyjaśnia Krzysztof Kruszyński, katecheta i jeden z organizatorów.

Finał III Papolandii w Bojkowie Finał rozpoczął się od inscenizacji spotkań Karola Wojtyły ze studentami ks. Waldemar Packner /GN

Dla ponad 60 dzieci, od zerówki do szóstej klasy, była to niesamowita przygoda. – W ciągu roku odbyło się sześć spotkań. Ale za każdym razem uczestnicy nie mogli się doczekać, kiedy zapowiemy kolejne – cieszy się ks. Bogdan Benedik, proboszcz z Bojkowa.

Twórcą edukacyjnego projektu Papolandia jest warszawskie Centrum Myśli Jana Pawła II. W założeniu pomysłodawców było przybliżenie życia i nauczania Jana Pawła II dzieciom, a wszystko w formie zabawy, gier i konkursów. – Dla dzieci życie naszego papieża znane jest już tylko z przekazów medialnych. Dlatego ważne, by przez zabawę oraz spotkanie z drugim człowiekiem poznawały jego życie, to, kim był dla Polski, świata i Kościoła – wyjaśnia Krzysztof Kruszyński.

Hasło tegorocznej Papolandii - „Pytania Wędrowca” - nawiązywało do życia Karola Wojtyły zanim został papieżem. – Przygotowując nasze spotkania w ciągu roku sami odkryliśmy wiele ciekawych, czasem zabawnych faktów z jego życia. W ciągu kolejnych spotkań postawione zostały nam pytania: kim jestem? kim jesteś? skąd jestem? dokąd zmierzam? którędy pójdę i kiedy wyruszam? Ważne było towarzyszenie dzieciom w odnajdywaniu odpowiedzi na te pytania, które tyczą się sensu naszego życia. W ich poszukiwaniu pomogły nam spotkania z ciekawymi osobami, inscenizacje teatralne, filmy, śpiew, oraz okazjonalne wycieczki – opowiada K. Kruszyński.

Każde spotkanie wymagało solidnych przygotowań. Organizatorzy spotykali się zwykle cztery razy przed każdą Papolandią – omawiając program, często modyfikując warszawskie propozycje, dostosowując je do warunków parafialnych.

Na zakończenie rocznych spotkań przygotowano grę, którą organizatorzy nazwali „Śladami Wujka”. To podsumowanie wszystkich spotkań, kiedy jeszcze raz dzieci przeszły śladami Karola Wojtyły. Nie mogło więc zabraknąć spotkań ze studentami, gór, kajakowych spływów, itp. Aby lepiej poczuć smak tamtej epoki, organizatorzy i uczestnicy finału przebrali się w stroje z lat 50. i 60. XX wieku.

Finał III Papolandii w Bojkowie   Kilkunastoosobowe grupy wyruszyły w drogę, by w różnych konkursach sprawdzić swoją wiedzę o młodości Jana Pawła II ks. Waldemar Packner /GN Kilkunastoosobowe grupy wyruszyły w drogę, by w różnych konkursach sprawdzić swoją wiedzę o młodości Jana Pawła II. Uczestnicy wyruszyli w parafię, gdzie po drodze czekały na nich zadania i niespodzianki. Grupy rywalizowały ze sobą na punkty. – To oczywiście zabawa, ale jednocześnie mały sprawdzian tego, co zostało w głowach dzieci po całorocznych spotkaniach – tłumaczy Krzysztof Kruszyński z którym projekt prowadzili Małgorzata Kowalczyk (dwie jej córki również aktywnie uczestniczyły w Papolnadii), Mariusz Leszczyński oraz Krystian Niewiem (jego syn jest uczestnikiem wszystkich trzech edycji). W projekt zaangażowało się również jedenastu wolontariuszy, gimnazjalistów i licealistów z Bojkowa, którzy poprzez swoje talenty oraz pomysły wzbogacali całość spotkań. Także w różnej formie organizatorom pomagało wiele osób prywatnych i instytucji.

Finał zakończył się ogniskiem i pieczeniem kiełbasy, co również bardzo lubił Karol Wojtyła. – Sam przywoził studentom kiełbasę, która w tamtych czasach często była rarytasem – opowiada K. Kruszyński. Odczytano także list gratulacyjny z Centrum Myśli Jana Pawła II z Warszawy oraz rozdano upominki. Na koniec dla Jana Pawła II dzieci zaśpiewały „Abba Ojcze”, ale nie zapomniano także o Benedykcie XVI (dla niego zatańczono lednicki przebój „Ojcze”), a dla obecnego papieża Franciszka zatańczono „Tango Francesco”.

– Dziękuję organizatorom za trud i pracę w przygotowaniu Papolandii. Cały rok obserwowałem i podziwiałem ich zaangażowanie. Jestem przekonany, że to, co robią, wyda w przyszłości dobre owoce – podsumował ks. Bogdan Benedik.