Jesteśmy ślepcami

Klaudia Cwołek

|

Gość Gliwicki 14/2013

publikacja 04.04.2013 00:00

Świadectwo. O sukcesie, wyrwaniu z rozpaczy i procesie nawrócenia z Adamem Regiewiczem z Drogi Neokatechumenalnej rozmawia Klaudia Cwołek

 Adam Regiewicz (stoi) podczas katechezy neokatechumenalnej w kościele św. Anny w Zabrzu Adam Regiewicz (stoi) podczas katechezy neokatechumenalnej w kościele św. Anny w Zabrzu
Klaudia Cwołek

Klaudia Cwołek: Wielkie wrażenie zrobiło na mnie, gdy zapowiadając katechezy neokatechumentalne przed pełnym kościołem św. Anny w Zabrzu, przyznał się Pan, że miał taki okres w życiu, w którym chciał skończyć ze sobą. Nie obawiał się Pan, że będzie później wytykany: „To ten, który chciał popełnić samobójstwo”?

Adam Regiewicz: Myślę, że wiele ludzi nosi w sobie, niestety, taką depresję. I wielu w różnych momentach życia dotyka taka pokusa. Podsuwa ją demon i nikt nie jest od niej całkowicie wolny. To jest pokusa zanegowania swojej historii. Każdy, choć w różnym stopniu, ją w sobie nosi. Wiele bliskich mi osób miało podobne doświadczenia, łącznie z próbami samobójczymi. Ja miałem tylko takie myśli. Osobom doświadczającym totalnej niemocy demon podsuwa pozorne rozwiązanie: „Zobacz, twoje życie jest beznadziejne, skończ ze sobą!”. Ale to jest próba, w której Pan Bóg nas znajduje. Dopóki człowiek jeszcze się szamoce, myśli, że idzie o własnych siłach. W momencie kiedy dotyka dna i widzi, że doszedł do muru, gdzie już nic nie da się samemu zrobić, wtedy dopiero Pan Bóg może interweniować. Człowiekowi łuski spadają z oczu i już nie jest taki pyszny.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.