Boże Narodzenie na łajbie

Klaudia Cwołek

publikacja 22.12.2012 02:38

160 osób – niepełnosprawnych dzieci i młodzieży oraz ich opiekunów uczestniczyło w widowisku bożonarodzeniowym, wystawionym w Rusinowicach.

Boże Narodzenie na łajbie   Jedna z pierwszych scen jasełek Klaudia Cwołek/GN Co roku przed Bożym Narodzeniem tamtejszy ośrodek rehabilitacyjny zaprasza na wspólną wigilię pacjentów, współpracowników, darczyńców, przyjaciół i wystawia dla nich jasełka. W tym roku, 21 grudnia, odbyły się one po raz trzynasty. Jak zawsze w spotkaniu uczestniczył bp Jan Wieczorek.

– Każde jasełka mają zupełnie inny scenariusz i to jest fajne. Bo gdybym z roku na rok powtarzała ten sam, to zanudziłabym się na śmierć, nie mówiąc już o gościach i sponsorach. A tak za każdym razem mają one inny klimat, wydźwięk i scenerię – mówi siostra Olga Mura, główny reżyser i scenarzysta przedstawienia.

Z Jezusem w łodzi

„Wierzę, że z Maryi narodził się Pan” – to tytuł tegorocznego widowiska, nawiązującego do trwającego Roku Wiary. Na scenie pojawiła się więc łódź z żaglem w postaci hostii z oficjalnego logo tego roku. – To jeden z trudniejszych tematów, poważniejszych, może bardziej idących w głąb, bo nie można tutaj zrobić jakiegoś show na scenie. Są to klimaty, które wymagają zamyślenia. Tak więc Pan Jezus narodził się w łajbie. On jest na rufie, a my jesteśmy razem z Nim. Po tych burzliwych wodach życia prowadzi nas do Królestwa Niebieskiego, tylko trzeba mu uwierzyć. Chcemy pokazać w tych jasełkach, jak to jest we współczesnym świecie –  mówi s. Olga.

Boże Narodzenie na łajbie   W tym roku jasełka nawiązywały do Roku Wiary Klaudia Cwołek/GN Na scenę wchodzi więc tłum ludzi z empetrójkami, laptopami, tabletami – nieczuły, który woli nie widzieć, nie słyszeć, bo boi się poruszyć swoje sumienie. W tym tłumie pojawia się postać Matki Najświętszej – ikona wiary oraz aniołowie. Po scenie Zwiastowania Maryja otrzymuje światło nadziei, z którym wędruje i przekazuje je Elżbiecie, ale także świadkom wiary we współczesnym świecie. Są nimi o. Pio, Matka Teresa z Kalkuty i Jan Paweł II. Oni z światłem nadziei idą z kolei do ludzi z tłumu, starając się przekonać poszczególne osoby do wiary, zapalić nadzieję, by w ich sercu zrodziła się miłość. Potem przez bramę – podwoje wiary – zabierani są na łajbę i podróżują po falach życia z Jezusem, narodzonym przy śpiewie Credo i obecnym w hostii.

Jak na jasełka przystało, występują w nich też tradycyjnie pasterze i Trzej Królowie. Zwieńczeniem jest specjalna scena, pokazująca, że na świecie są miejsca, gdzie wiara czyni cuda, a tym szczególnym miejscem są Rusinowice. – Tu chcieliśmy pokazać, że jeżeli jest wiara, wspólna modlitwa, to naprawdę dzieją się cuda nawet w sytuacjach beznadziejnych – mówi s. Olga. A tych w Rusinowicach w różnych latach działalności ośrodka nie brakowało. Po kolei w przedstawieniu pokazywane są dramatyczne zdarzenia, jak umierała mała Klaudia, a wróciła do życia; jak Rafał zaginął w lesie i odnalazł się; jak przechodziła nad miejscowością trąba powietrzna; jak po wypadku na drodze pięć pacjentów ośrodka leżało nieprzytomnych, a wszyscy przeżyli i jak Kasia, która nie umiała mówić i chodzić, wypowiada pierwsze słowa i stawia pierwsze kroki.

Boże Narodzenie na łajbie   Każdy otrzymał w przedstawieniu swoją rolę Klaudia Cwołek/GN Pomysły z wiary i życia

– Dla mnie najczęściej inspiracją jest to, co się działo – w Kościele, w roku liturgicznym, na nabożeństwach adwentowych, w życiu – mówi o tworzeniu jasełek  s. Olga. Tak powstały np. jasełka „Betlejem – Dom Chleba”, nawiązujące do tematu rorat przygotowanych przez Małego Gościa. Jak umarł Jan Paweł II to wystawiono „Dar Ojca” z oknem papieskim. W zeszłym roku scenariusz nawiązywał do wydarzeń sportowych.

– Ludzie, którzy grają w tych jasełkach, odkrywają ich głębię inaczej i Boże Narodzenie ma dla nich różne oblicza. Pokazuje, że tak naprawdę jest ono możliwe w każdym momencie, w każdej sytuacji i w każdym życiu – podkreśla s. Olga.

Przedstawienie przygotowuje się w ciągu trzytygodniowego turnusu, na który przypada około 10 prób. To niezwykle mało, jak na jasełka o takim rozmachu, w którym bierze udział 160 osób – niepełnosprawne dzieci i ich opiekunowie. Każdy dostaje swoją rolę, dostosowaną do możliwości, charakteru i talentu. Całość wspomagana jest przez multimedia, zawsze też przygotowana jest ciekawa dekoracja i stroje.

Wspólnota na scenie

– Trudnością jest to, żeby zgrać wszystkich aktorów, którzy muszą się na scenie pojawić. To jest technicznie trudne do zrobienia, ale nie niemożliwe. Na pierwszej próbie, jak są nowe osoby i rozdajemy role, to one patrzą na nas dziwnie i z ogromnym niedowierzaniem. Uspokajam je zawsze i mówię, że już inni tutaj byli, grali, na pewno się uda. I oni w to wchodzą – mówi s. Olga. Co więcej, niektórzy specjalnie wybierają grudniowe turnusy, żeby zagrać w jasełkach. – Piękne jest też to, że jest to naprawdę grupa, a nie dwie osoby, bo także ilość robi wrażenie i ważna jest dla przedstawienia.  

Bp Jan Wieczorek, który co roku uczestniczy w spotkaniu, w serdecznych słowach dziękował s. Oldze. – Bóg zapłać za tę pracę, którą tu czynisz dla dobra drugiego człowieka, każdego, który tu przychodzi. Tak jak Chrystus przyszedł nie po to, by mu służono, ale żeby służyć. Myślę, że to, o czym tutaj świadczysz jest po linii Jezusa Chrystusa. Wszyscy jesteśmy powołani do tego, aby służyć, a przez to objawiać, że jesteśmy dobrze ugruntowani na fundamencie wiary – powiedział ksiądz biskup.