Cukierek na osiem części

Mira Fiutak

|

Gość Gliwicki 48/2012

publikacja 29.11.2012 00:00

Misje świeckich. – Jak ktoś już wyjedzie, to nigdy nie żałuje ani jednego dnia – mówi Zofia. – A potem chce się wracać i wtedy to już jest tylko kwestia tego, kiedy i dokąd – dodaje Justyna.

Zanim wyjechały do Afryki i Ameryki Południowej, miały tylko swoje wyobrażenia o tych miejscach. Po powrocie mają doświadczenie i przekonanie, że to ich droga. Obie chcą tam wrócić. Zofia w najbliższych tygodniach, Justyna musi poczekać dłużej.

Zofia – dwa razy Peru, pierwsza miłość

Zanim Zofia Sokołowska z Pawonkowa wyjechała do Peru, znała już historię dwóch polskich franciszkanów zamordowanych tam w 1991 r. w Pariacoto: o. Zbigniewa Strzałkowskiego i o. Michała Tomaszka. Właśnie trwa ich proces beatyfikacyjny. Kiedy zaczęła swoją pracę misyjną w Limie, kilkakrotnie modliła się przy ich grobach wysoko w Andach, 7 godzin drogi od stolicy. – To takie duchowe centrum dla polskich misjonarzy, których w Peru pracuje około 50. Ciągną do tego miejsca, żeby się pomodlić i nabrać tam siły. Ja też tam przyjeżdżałam, szczególnie kiedy było ciężko – wspomina. Od pierwszej jej myśli o misjach do wyjazdu czekała 6 lat. Kończyła studia teologiczne, potem przez rok pracowała. W końcu po kursie w Centrum Formacji Misyjnej w Warszawie i krótkim pobycie w Hiszpanii, żeby doszlifować język, wyjechała na dwa lata do Peru. I to było tak dobre doświadczenie, że poprosiła biskupa Jana Wieczorka o przedłużenie misji na kolejny rok. Ostatecznie wróciła w sierpniu tego roku, ale właśnie szykuje się ponownie do wyjazdu. Znowu na dwa lata.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.