Bóg nie zostawił mnie w spokoju

Gość Gliwicki 25/2012

publikacja 21.06.2012 00:00

O tym, czym jest kapłaństwo, o katechezie w szkole i o tym, dlaczego o godz. 15 
nie wolno mu przeszkadzać, z bp. Gerardem Kuszem, w 50. rocznicę święceń kapłańskich, rozmawia 
ks. Waldemar Packner.


Z posługą wśród młodzieży. „Kiedy przy różnych okazjach spotykam się z młodymi ludźmi, zaskakują mnie pytania, które stawiają. A pytają o wieczność, o niebo, o to, co po śmierci…”
 Z posługą wśród młodzieży. „Kiedy przy różnych okazjach spotykam się z młodymi ludźmi, zaskakują mnie pytania, które stawiają. A pytają o wieczność, o niebo, o to, co po śmierci…”

roman konzal

Bp Gerard Kusz: – Pamiętam, że noc była czuwająca i trud-
no było zasnąć. Ja oraz część moich kolegów z powodu młodego wieku w ostatniej chwili otrzymaliśmy od prymasa Wyszyńskiego tzw. dyspensę papieską. Kodeks stanowi, że święcenia można przyjąć, mając 25 lat, my mieliśmy niewiele ponad 22, a więc potrzeba było specjalnej zgody, która nadeszła zaledwie miesiąc wcześniej. 


A same święcenia?


– Obrzęd był długi, trwał ponad trzy godziny, w rycie trydenckim i w języku łacińskim. W pamięci utkwiła mi Litania do Wszystkich Świętych, wówczas bardzo długa. Leżeliśmy na posadzce katedry opolskiej i modliliśmy się, ale wydawało się, że litania nie ma końca. Obecnie podczas święceń kandydaci również leżą krzyżem w czasie śpiewu tej litanii, ale jest ona o wiele krótsza. Pamiętam, że kazanie bp. Franciszka Jopa było, jak to miał w zwyczaju, bardzo długie, a myśmy z przejęcia zapomnieli, o czym mówił (śmiech).


Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.