publikacja 07.06.2012 00:00
Rozmowa z o. Ireneuszem Sajewiczem, dyrektorem Szpitala św. Kamila w Tarnowskich Górach.
Ks. Waldemar Packner: Zawsze ojciec protestuje, gdy o oddziałach opieki paliatywnej ktoś powie „umieralnia”?
O. Ireneusz Sajewicz: – Zawsze, bo to nie jest prawda. Są sytuacje, kiedy chorujący na raka nie może mieć już zapewnionej odpowiedniej opieki w warunkach domowych, nawet przy ogromnym poświęceniu swoich bliskich. Na oddział wewnętrzny czy geriatryczny nie zostanie przyjęty, więc koniecznością jest dobry i przyjazny oddział opieki paliatywnej. Ten stacjonarny wzmaga jakby opiekę, którą pacjent miał w domu. Chciałbym, aby nasi pacjenci mieli poczucie, że dom zamieniają na dom, choć znajdują się na naszym oddziale.
Czy pobyt na oddziale paliatywnym to czasem wykonanie koniecznych zabiegów, po których pacjent może wrócić do domu?
– Oczywiście. Jeśli zachodzi potrzeba, np. odwodnienia, podania kroplówki czy wyprowadzenia powstałych odleżyn, to po ich zakończeniu pacjenci mogą wrócić do domu. Jeśli trzeba, mogą pozostać na oddziale.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.