Wystawa „Święci codzienni” - religijne malarstwo na szkle

Muzeum w Gliwicach prezentuje na wystawie swoje zbiory - kolekcję obrazów na szkle o tematyce religijnej.

W Zamku Piastowskim w Gliwicach można oglądać wystawę „Święci codzienni. Religijne malarstwo na szkle w zbiorach etnograficznych Muzeum w Gliwicach”. A na niej kolekcję kilkudziesięciu obrazów, które stanowią jedną z najstarszych kolekcji tej placówki.

- To są zbiory poniemieckie, czyli obiekty przyjęte do kolekcji przed 1945 rokiem. Same obrazy pochodzą z XIX wieku i w większości, jak przypuszczamy, przybyły do nas z terenów Dolnego Śląska - mówi kuratorka wystawy Marta Paszko, kierowniczka Działu Etnografii i Antropologii Miasta gliwickiego muzeum.

Malarstwo to wywodzi się z terenów, gdzie działały huty szkła, czyli dzisiejszych Niemiec, Austrii, Czech i Słowacji, a na obszarze dzisiejszej Polski - z Dolnego Śląska.

- Kiedy były przestoje w pracy, pracownicy hut szukając sobie dodatkowego zajęcia, przerzucali się na rzemiosło, jakim było malarstwo na szkle ze względu na dostępność tego materiału. To jest malarstwo nieprofesjonalne, dlatego rzadko o tych twórcach mówi się jako o artystach, a częściej jako o rzemieślnikach. To malarstwo dość ustandaryzowane. Nawiązuje oczywiście do klasycznych wizerunków świętych znanych z kościołów czy ośrodków pątniczych, ale korzysta też z wzorców, które istniały na danym terenie. Z języka niemieckiego nazywa się Hinterglasmalerei, co odzwierciedla specyficzną technikę wykonywania obrazu na odwrocie szklanej tafli. Wiąże się z tym, że maluje się odwrotnie niż zwykły obraz, czyli od szczegółu do ogółu. Zaczynano więc od malowania konturu postaci, detali, a na końcu wykonywane były wielkie plamy kolorowe, ubranie i tło. Wraz ze wzrostem popularności tego malarstwa religijnego pojawiły się manufaktury rodzinne, a poszczególni jej członkowie wykonywali tylko jeden etap pracy. Ktoś robił kontur, inny malował twarze itd. Mieli taką swego rodzaju taśmę produkcyjną - wyjaśnia kuratorka.

Obrazy tworzone były głównie z myślą o ośrodkach pielgrzymkowych i miejscach kultu. Na terenach dolnośląskich są to przede wszystkim sanktuaria w Wambierzycach i Bardzie Śląskim.

- Tam na pamiątkę pielgrzymki kupowało się te obrazy. Ale był też prowadzony taki handel obwoźny. Tzw. obraźnik kupował je od samych rzemieślników i sprzedawał na odpustach, jarmarkach albo chodził z nimi od wsi do wsi - dodaje Marta Paszko. W domach kolorowe obrazy pełniły funkcję dekoracyjną. A ponieważ nabywali je ludzie nie bardzo majętni, ich obecność podnosiła status właściciela.

Kolekcja, w większości pokazana na wystawie, jest już zamknięta, bo obecnie trudno pozyskać takie obrazy. W znacznej części trafiły one do prywatnych kolekcjonerów albo innych muzeów.

Przygotowanie wystawy wiązało się z konserwacją tych obiektów, ponieważ ostatnio były jej poddawane w latach 50. i 60. ubiegłego wieku. O swojej pracy związanej z ich odnowieniem opowiadała Anna Kruszyna, konserwator Muzeum w Gliwicach, podczas wykładu pt. „Sztuka naprawiania. Spotkanie z konserwatorem zabytków na wystawie „>Święci codzienni<”.

Ekspozycję prezentowaną w Zamku Piastowskim w Gliwicach można oglądać do 19 października.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

E-BOOK DLA WSZYSTKICH SUBSKRYBENTÓW

ADWENTOWA SZKOŁA MODLITWY