- Gdy zbliżamy się do siebie w modlitwie, jesteśmy blisko siebie w czasie nabożeństwa, stajemy się bliscy, stajemy się ekumenicznymi bliźnimi - mówił ks. dr Adam Malina, duchowny Kościoła ewangelicko-augsburskiego.
W ramach Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan w ewangelicko-augsburskim kościele Zbawiciela w Gliwicach 21 stycznia odbyło się nabożeństwo ekumeniczne z udziałem przedstawicieli różnych wyznań obecnych na Górnym Śląsku. Licznie przybyłych duchownych imiennie witał proboszcz parafii ks. Andrzej Wójcik.
Kazanie wygłosił ks. dr Adam Malina, prezes Synodu Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w RP, sekretarz Zarządu Polskiej Rady Ekumenicznej i proboszcz parafii w Katowicach-Szopienicach. Zgodnie ze wskazaniami komitetu organizacyjnego tegorocznego tygodnia ekumenicznego do rozważań podał przypowieść o miłosiernym Samarytaninie.
ks. dr Adam Malina, prezes Synodu Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w RP. Klaudia Cwołek /Foto Gość- Dziś mamy taką dosyć niezwykłą okoliczność, bo jesteśmy na nabożeństwie ekumenicznym. Zebraliśmy się jako chrześcijanie z różnych Kościołów, którzy chcą się modlić o jedność podzielonego Ciała Jezusa Chrystusa i wspólnie wsłuchiwać się w to, co Bóg ma nam z tej okazji do powiedzenia. I w tym kontekście, przypuszczam, że jeszcze nie słyszeliśmy tej przypowieści. Bo przecież ona ma swoje miejsce w kalendarzu liturgicznym, może pojawić się też w Kościele przy okazji zachęty do działań dobroczynnych. Ale żeby była impulsem do ekumenii? - mówił.
Jak wyjaśnił, zadecydowano o tym we wrześniu 2022 roku w Rzymie podczas spotkania międzynarodowego zespołu. Tym razem byli to chrześcijanie z Burkina Faso, katolicy i protestanci, koordynowani przez Wspólnotę Chemin Neuf z tego afrykańskiego kraju, której członkowie - tam gdzie działają - szczególnie aktywnie angażują się w pracę na rzecz ekumenii. Kraj ten po akcjach terrorystycznych dżihadystów w 2016 roku nie potrafi zapewnić poczucia bezpieczeństwa mieszkańcom. Chrześcijanie są prześladowani, ale też w dalszym ciągu podzieleni. Jednak gdy mieli coś zrobić razem, przygotować temat dla chrześcijan dla całym świecie, uznali, że właśnie przypowieść o miłosiernym Samarytaninie będzie najlepsza.
- Czyli jaką inspiracją do przezwyciężania podziałów, do rozwiązywania problemów ma być ta Jezusowa przypowieść? - pytał kaznodzieja. - W jaki sposób ją czytać, aby pomogła nam wzmocnić w nas to, co łączy i pomogła zrozumieć w jaki sposób się dzielimy? I czy jest to w granicach pojednanej różnorodności czy też, niestety, skłóconej rodziny, w której ludzie przestają ze sobą rozmawiać, uważając że „moje” musi być zawsze na górze? Jak zatem ekumenicznie poprawnie czytać przypowieść o miłosiernym Samarytaninie? Myślę, że musimy wczytać się w tekst i kontekst. A wtedy zobaczymy, że cała przypowieść w wydaniu Pana Jezusa była swoistego rodzaju prowokacją. I to taką dużą, zarówno religijną, społeczną i intelektualną - mówił.
[🔴 LIVE] 3. po Epifanii ¡15:00! Nabożeństwo Ekumeniczne (21 stycznia 2024 r.)W dalszej część kazania ks. Malina wskazał na porównania do współczesnych doświadczeń tak wewnątrzkościelnych, jak i ekumenicznych.
- Bogu dzięki, że nauczyliśmy się ze sobą rozmawiać i potrafimy w tym być naprawdę dobrzy. Dialog ekumeniczny prowadzimy na płaszczyznach oficjalnych, bardzo wysokich, ale też wewnątrz naszych wspólnot, w diecezjach, w komisjach, między parafiami, między różnymi grupami. Nauczyliśmy się też odpowiednio rozmawiać, czasem też unikać sporów, nie podnosić tematów, które nie wiadomo do czego prowadzą i w sumie być ekumenicznie pozytywni. Bogu niech będą dzięki, że tak jest. Ale czy to jest wszystko, co potrafimy? Czy takie dyskutowanie czasem nie sprawia, że tematy ważne pozostawiamy bez odpowiedzi, bo obawiamy się ich, a czasem o nich zapominamy? Rozmowy i dialog są konieczne i niezbędne, bez nich nie da się dojść do żadnego porozumienia. Ale ostatecznie to nie są one celem, ale są drogą do celu. Bo trzeba iść troszkę dalej - zachęcał.
Pokazał jak w rozważanej przypowieści tylko ten inny, ten obcy, ten „nie nasz” postanowił coś zrobić. Nie zaczął od dyskusji, lecz wzruszył się głęboko, użalił nad kimś, kto był w potrzebie i udzielił koniecznej pomocy.
- Gdy zbliżamy się do drugiego człowieka, ten staje się dla nas bliźnim, bo jest blisko nas. Stajemy się wtedy za siebie odpowiedzialni. Tym bardziej gdy zbliżamy się do siebie w modlitwie, jesteśmy blisko siebie w czasie nabożeństwa, stajemy się bliscy, stajemy się ekumenicznymi bliźnimi. Stajemy się poniekąd odpowiedzialni za siebie. I ta odpowiedzialność ekumeniczna nie ustaje z chwilą, gdy rozejdziemy się do swoich obowiązków. Jeśli się tak stanie, to będzie oznaczać, że zobaczyliśmy coś, słyszeliśmy o czymś, ale potem zrobiliśmy unik i uznaliśmy, że tak naprawdę nic się nie stało. Przejdziemy obok, zostawimy problem. A Pan Bóg tak nie działa - podkreślił. Wskazał, także w odniesieniu do rozważanej przypowieści, jak zmieniają nas spotkania z ludźmi, w które jesteśmy w stanie się zaangażować. I jeśli zdecydujemy się jednak ich nie omijać, mamy szansę spotkać miłosiernych Samarytan albo być tymi miłosiernymi Samarytanami dla siebie nawzajem albo i spotkać prawdziwych aniołów, których Pan Bóg postawi na drodze naszego życia.
W nabożeństwie uczestniczyli duchowni Kościoła ewangelicko-augsburskiego, rzymskokatolickiego z bp. seniorem Janem Kopcem na czele, greckokatolickiego, metodystycznego i zielonoświątkowego. Obecne były siostry służebniczki NMP i przedstawiciel Open Doors. List biskupa rzymskokatolickiej diecezji gliwickiej Sławomira Odera odczytał ks. Krystian Kałuża, diecezjalny duszpasterz ds. ekumenicznych. Na zakończenie odbył się koncert pieśni polskich i ukraińskich.
Koncert pieśni polskich i ukraińskich. Klaudia Cwołek /Foto Gość