Mszą św. o północy zakończyło się 27. Święto Młodzieży na Górze Świętej Anny.
Odbywało się od 17 do 22 lipca pod hasłem „Symbioza”, a wzięło w nim udział ponad 350 osób.
- Tak jak symbioza w naturze pokazuje, że są różne relacje, zależności, tak we wspólnocie, w Kościele, potrzebujemy relacji, w których możemy dawać, ale też, z których możemy czerpać, otrzymywać. To relacja z Bogiem, któremu wszystko powinienem oddać, ale też On daje nam wielokroć więcej. Chodzi też o to, by była symbioza między ludźmi. Ja mogę wiele dać drugiemu człowiekowi, ale i on może być skarbem dla mnie, może mi wiele dać - tłumaczy o. Francesco z Franciszkańskiego Duszpasterstwa Młodzieży i Powołań na Górze Świętej Anny. - Będąc chrześcijaninem nie możemy doświadczyć piękna i bogactwa wiary bez drugiego człowieka. Jesteśmy wezwani by być ludem Bożym, iść razem w Jego kierunku. Dziś łatwo zamknąć się w sobie, w sztucznym wirtualnym świecie, telefonach, komputerach, ale on nie jest w stanie dać tego bogactwa, którym jest doświadczenie drugiego człowieka. Tym bardziej, jeśli w te relacje wchodzi Pan Bóg. Te relacje są powietrzem, które daje nam siły do życia - dodaje.
Jak co roku czas wypełniły modlitwa, codzienna Eucharystia, konferencje, spotkania z zaproszonymi gośćmi. Były też spotkania w małych grupach, a w środę wyjście na annogórską kalwarię. A wieczorami koncerty: Podzamek Boys, Jakub Bartczak, Redhead Hero, spektakl Teatru Alter Ego i poruszające serca nabożeństwa.
Wśród gości byli m.in. ks. Józef Krawiec ze strzeleckiej Barki, o. Wojciech Surówka dominikanin z Poznania, ks. Piotr Rozpędowski z Wrocławia, duszpasterz młodzieży, youtuber Tomasz Samołyk, popularny ewangelizator Krzysztof Sowiński, psycholog dr Bogna Białecka czy Ania Bonk. Są przedstawiciele Wspólnoty Hallelu Jah, obchodzącej w tym roku 40-lecie swojego istnienia, a pierwszego dnia zagościł też bp Adam Bab, pomocniczy biskup lubelski.
Podczas konferencji skupienie, ale potem - bywało głośno, dynamicznie i radośnie. Karina Grytz-Jurkowska /Foto GośćSpojrzenia na temat były bardzo różne – czego Bóg chce od Kościoła – czyli o symbiozie Boga i człowieka mówił bp Adam Bab, kolejni prelegenci opowiadali o swoich wspólnotach, o. Bazyli Baucza, duszpasterz młodzieży na Górze Świętej Anny wskazywał na postać Maryi. Było też o świeckich w Kościele, różnicy między braćmi a bliźnimi, o chrześcijanach różnych wyznań, ale też o zagrożeniach, jakie niesie smartfon, czyli przestrzeń wirtualna czy szukaniu wspólnoty przez młodych.
- Nawrócone serce jest przekonywujące - każdy z nas może być czytelną pierwszą Biblią dla kogoś - wskazywał o. Fabian Kaltbach OFM, mówiąc o symbiozie ludzi wierzących i roli świeckich w Kościele.
Swoje pierwsze kazanie wygłosił na dróżkach diakon o. Dolindo. A mówił o kwestii bardzo delikatnej - upomnieniu braterskim, znakach, które mogą zasiać coś w czyimś sercu, jakimi mogą być nasza obecność bądź jej brak w określonych miejscach, sytuacjach, nasze milczenie bądź to, co mówimy. - Taki znak: nasze jedno słowo, obecność bądź jej brak przy kimś kto grzeszy może być jak taki mały kamyczek w bucie, który uwiera, gniecie. I spowoduje, że ten ktoś się zatrzyma, że może być dla niego uzdrawiający - podsumował.
W ŚM uczestniczyła też wspólnota L'Arche z Wrocławia, zachęcając uczestników do włączenia się w życie takich grup np. podczas studiów jako wolontariusz.
- Fajna jest wspólna zabawa, koncert - nawet tańczyłam na scenie. Jest głośno, radośnie, ręce w górze, wszyscy śpiewają. Poznaje się super ludzi - uśmiecha się Wiktoria. - Ja już nie czuję się młodzieżą, ale chciałam posłuchać konferencji Tomka Samołyka. Nigdy nie jeździłam na takie wydarzenia i mam taką radość, że to się odbywa i mogę w tym uczestniczyć - dodaje Ola.
W środę po Eucharystii i konferencji uczestnicy wyruszyli na Drogę Krzyżową przez annogórską kalwarię. Karina Grytz-Jurkowska /Foto GośćUczestnicy byli z parafii franciszkańskich od Dolnego Śląska po Gliwice, ale też spod Łodzi, Krakowa, kilka osób z zagranicy, w tym 20 osób z Ukrainy, z okolic Lwowa. Jedni od lat mocno związani z Górką przyjeżdżają już ze swoimi dziećmi, ale wiele osób na ŚM jest pierwszy raz.
- Jestem tu już czwarty raz. Bardzo dobrze się tu czuję, jak w domu. To jest też dla mnie taki czas w roku, kiedy moja wiara się odradza, odbudowuje. To dla mnie dobry moment, żeby przypomnieć sobie, dlaczego warto chodzić do kościoła, dlaczego warto wierzyć. Przyjechałam tu sama, ale mam tu grupkę znajomych, z którymi poznaliśmy się tu „na Górce” i utrzymujemy ze sobą kontakt - opowiada Martyna Jurewicz z Zawadzkiego.
Asia z synem i córką na Górę Świętej Anny jechała z Cieszyna pociągiem, autobusem i busem. - Jestem tu trzeci raz, ale ostatnio byłam tu 18 lat temu. Potem studia, wyjazd do Anglii, gdzie mieszkałam 13 lat. Teraz wróciłam i przyjechałam tu z dziećmi, z synem i córką, żeby pokazać im tę moc wspólnoty - przyznaje. - Dużo się dowiadujemy na kazaniach i konferencjach, super jest też to, jak wszyscy jesteśmy tu razem, fajne są koncerty. Można tu zdobyć przyjaciół, jest dużo modlitwy, ale się nie nudzi. Na pewno tu wrócimy - dodają jej dzieci Adam i Zofia.
Relacje i zdjęcia z każdego dnia można znaleźć na profilach społecznościowych (Facebook, Instagram, Tik tok) "JestemzGorki".