Spotkanie Pokoleń odbyło się przy pomniku upamiętniającym ofiary marszu śmierci z 1945 r. na cmentarzu centralnym w Gliwicach.
Obchody nazwane zostały Spotkaniem Pokoleń, bo rzeczywiście uczestniczą w nich i świadkowie tamtych wydarzeń sprzed prawie 80 lat, i młodzież, która poznaje i przekazuje tę historię.
Miejsce to przypomina więźniów politycznych KL Auschwitz-Birkenau i podobozów w Gliwicach, pomordowanych przez konwojentów SS w tzw. marszu śmierci w styczniu 1945 roku. Pomnik postawiony został obok 8 zbiorowych mogił, gdzie pogrzebano kilkuset więźniów różnych narodowości, zamordowanych pomiędzy Rybnikiem a Raciborzem. Po wojnie w 1948 r. ich szczątki przeniesiono na cmentarz centralny z różnych miejsc, gdzie byli wcześniej pochowani.
Inscenizacja uczniów gliwickiej Szkoły Podstawowej z Oddziałami Dwujęzycznymi nr 6 im. Noblistów Polskich. Mira Fiutak /Foto GośćW spotkaniu uczestniczyli kombatanci, przedstawiciele władz, wojska i innych służb mundurowych oraz młodzież gliwickich szkół. Minutą ciszy uczczono pamięć zmarłego w czerwcu 2020 r. Bogusława Saliwki, wieloletniego prezesa gliwickiego oddziału Związku Kombatantów RP i Byłych Więźniów Politycznych.
Odczytany został Apel Poległych, a modlitwę za pomordowanych poprowadzili ks. ppłk Krzysztof Smoleń, proboszcz parafii św. Barbary, i o. Stanisław Madejczyk CSsR, proboszcz parafii Podwyższenia Krzyża Świętego.
Uczniowie gliwickiej Szkoły Podstawowej z Oddziałami Dwujęzycznymi nr 6 im. Noblistów Polskich w krótkiej inscenizacji przypomnieli tamte wydarzenia, a słuchaczki Państwowego Policealnego Studium Zawodowego Wokalno-Baletowego w Gliwicach zaśpiewały kilka psalmów.
Uroczystość pod pomnikiem na cmentarzu centralnym. Mira Fiutak /Foto GośćIrena Cyrankiewicz z Gliwic, kiedy trafiła razem z całą swoją rodziną do obozu Auschwitz-Birkenau, miała 7 lat. - Powoli wykruszamy się, zostałam już sama - mówi o uczestniczących w rocznicowych wydarzeniach byłych więźniach obozów. - Bardzo cieszę się, że mogę jeszcze tutaj być. A patrząc na tych uczniów, cieszę się, że mamy jeszcze tyle dobrej młodzieży. Pamięć o tym, co przeżyliśmy, może jeszcze nie zaciera się, ale jednak pomału odchodzi. Jestem poruszona w sercu tym dzisiejszym spotkaniem, ale inaczej przeżywam je niż obchody rocznicowe, w których uczestniczę w styczniu w obozie. To dzięki tym młodym ludziom i tym, którzy ich prowadzą i starają się, żeby ta historia nie zaginęła - powiedziała.
Wspominała tragiczne doświadczenia wojenne swojej rodziny. - Mój brat Antoś został zabity w Żorach i tam jest pochowany w mogile, gdzie spoczywają 23 osoby. Dzięki opatrzności Bożej reszcie rodziny udało się przeżyć. Byliśmy trochę rozłączeni. Tatuś cudem został uratowany. Brat Marian, który był razem z nim, został postrzelony. Skutki odczuwaliśmy długo, po wojnie wszyscy leczyliśmy się na gruźlicę. Mama była bardzo schorowana i młodo zmarła - opowiada pani Irena.
Na zakończenie uroczystości delegacje złożyły kwiaty i zapaliły znicze przed pomnikiem na cmentarzu centralnym. Drugim miejscem w Gliwicach upamiętniającym ofiary marszu śmierci jest pomnik na cmentarzu żydowskim przy ul. Poniatowskiego.