Reklama

    Nowy numer 11/2023 Archiwum

Pielgrzym z psem

Św. Roch to wzór miłości miłosiernej i posłuszeństwa Bogu.

Kapelusz, kij, buty wędrowca i czworonóg przy nodze, na której widać ranę – to atrybuty niezawodnie wskazujące na świętego przyzywanego od XV w. w obronie przed zarazą. Jego wizerunki w diecezji można napotkać w kilku miejscach. Najstarszy, XVII-wieczny znajduje się w kościele św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Sierakowicach. Tu prócz psa świętemu towarzyszy anioł dotykający rany. W Bargłówce św. Roch widnieje na feretronie ze św. Izydorem Oraczem na rewersie.

W Gliwicach-Wójtowej Wsi jego wizerunek jest wśród witraży berlińczyka Augusta Wagnera w ambicie prezbiterium kościoła św. Antoniego.

Samarytanin z Francji

Roch urodził się ok. 1295 r. w Montpellier jako uproszone żarliwą modlitwą dziecko zamożnych, wiekowych już rodziców. Po ich śmierci rozdał odziedziczony majątek, traktując serio słowa Ewangelii: „Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie” i udał się pieszo do Rzymu. Nie dotarł tam od razu: w Acquapendente zaskoczyła go epidemia dżumy. Z młodzieńczym zapałem postanowił pomóc w miejscowym szpitalu, choć powątpiewano, czy delikatny panicz podoła tak trudnemu zajęciu. Roch jednak pielęgnował chorych z poświęceniem, modlił się z nimi, znaczył ich czoła znakiem krzyża, a wszyscy, których przeżegnał, wracali do zdrowia. Potem doglądał chorych w Cesenie, a wreszcie w Rzymie, słynąc wciąż bardziej cudownymi uzdrowieniami.


Trudna droga

Po trzech latach ruszył do ojczyzny, ale w Piacenzy sam padł ofiarą dżumy. By nie zarazić innych, ukrył się w lesie, zawierzając Bogu swój los. Według legendy wytropił go tam pies, co dzień noszący mu chleb. Po śladach czworonoga dotarł tam zamożny właściciel pobliskiego gospodarstwa. Wzruszony miłosierdziem zwierzęcia, wziął chorego do siebie i opiekował się aż do wyzdrowienia. Roch ruszył w drogę, lecz znów nastąpił nieoczekiwany zwrot akcji – w miasteczku Voghera wzięto go za szpiega i uwięziono. W areszcie spędził 5 lat, poddawany przesłuchaniom i torturom, po których zmarł w wieku zaledwie 32 lat. Dopiero po śmierci rozpoznano, kim był. Ujawnił to cudowny napis na ścianie celi: „Ci, którzy zostaną dotknięci zarazą, a będą wzywać na pomoc św. Rocha, jako swego pośrednika i orędownika, będą uleczeni”. Wyprawiono mu uroczysty pogrzeb. Relikwie trafiły wpierw do Voghera, a w 1485 r. do Wenecji, gdzie znajdują się do dziś.

Od XV w. św. Rocha zaliczono do grona 14 Świętych Wspomożycieli. Jest orędownikiem w czas epidemii oraz patronem rolników, ogrodników, aptekarzy, lekarzy, szpitali i więźniów. Za sprawą legendarnego epizodu z psem uważa się go także za opiekuna zwierząt domowych.


Autorka jest konserwatorem zabytków diecezji gliwickiej.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy