Nowy numer 39/2023 Archiwum

Reformę zaczyna się od siebie

– Ignacy jest dla nas wzorem miłości Kościoła, przeżywania i wspólnego budowania Kościoła, i to Kościoła takiego, jaki on teraz jest i jaki był w XVI wieku, za jego czasów – mówił o. Mieczysław Kożuch SJ.

Tegoroczna uroczystość św. Ignacego Loyoli, założyciela jezuitów, była zarazem zakończeniem Jubileuszowego Roku Ignacjańskiego, ogłoszonego z okazji 500. rocznicy jego nawrócenia i 400. rocznicy kanonizacji.

W sanktuarium Matki Bożej Dobrej Drogi w Gliwicach kazania w tym dniu głosił o. Mieczysław Kożuch SJ. Mówiąc o św. Ignacym, zwrócił uwagę zwłaszcza na jego miłość do Boga i Kościoła, który w jego czasach – podobnie jak obecnie – przeżywał wielki kryzys.

– Kiedy Ignacy w 1537 roku przyszedł do Rzymu, wtedy zobaczył, że dwór papieski, otoczenie papieża i całe miasto były w wielkiej potrzebie. Wszyscy wołali o reformę Kościoła, nikt jednak nie wiedział, jak ją zacząć, jak ją przeprowadzić i jakimi środkami. Ignacy, kochając Chrystusa, nie zatrzymywał się na błędach Kościoła, na błędach hierarchii, ale głębiej sobie jeszcze uświadamiał to, że Kościół raniony przez grzechy jest Kościołem nie jego, ale Jezusa Chrystusa – mówił o. Kożuch. Pokazał, że wobec tego kryzysu Ignacy wybrał drogę głoszenia Jezusa jako lekarza na wszelkie choroby duszy i ciała. Znając niegodne prywatne życie Pawła III, poszedł do niego i prosił, by wskazał, gdzie jako papież widzi największe potrzeby dla tej misji, i zgłosił gotowość pójścia tam ze swoimi towarzyszami. A największym darem dla reformy Kościoła, choć jej nie zamierzał wprost, stała się jego mała książeczka – „Ćwiczenia duchowne”, które w czterech etapach pomagają odkrywać Chrystusa.

– Dzisiaj, kiedy słyszymy o skandalach, o wielkich grzechach księży, o zaniedbaniach biskupów, kiedy słyszymy o naszych grzechach, warto sobie przypominać stale: „Ja jestem w Kościele Jezusa Chrystusa, ja ten Kościół ranię przez mój grzech i ja mogę go budować przez moją formację”. Jeżeli zaczniemy krytykować tych, którzy wskazują na błędy Kościoła, jeżeli wejdziemy w gadatliwość, w obrażanie się, doprowadzimy tylko do większego zamętu i niczego nie stworzymy, co by Kościołowi pomogło. Apostazja, czy to legalna, czy też będąca stanem psychicznym w Kościele, jest zawsze ucieczką, która smuci Jezusa – zaznaczył.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Zapisane na później

Pobieranie listy

Quantcast