Profesor zaangażowana w walkę z pandemią poważnie dotknięta COVID-19

Prof. Karolina Sieroń, kierująca oddziałem covidowym katowickiego szpitala MSWiA, poważnie zachorowała na COVID-19. W miesiącu poprzedzającym chorobę lekarka aż 21 dni spędziła na 24-godzinnych dyżurach wśród pacjentów z koronawirusem.

Bohaterka czasu próby - napisał o niej na Facebooku poseł Jerzy Polaczek, który spędził na oddziale covidowym katowickiego szpitala 17 dni. Obecnie przechodzi rehabilitację w szpitalu w Głuchołazach. Za zgodą rodziny prof. Karoliny Sieroń poseł upublicznił informację na temat jej choroby.

Bohaterka czasu próby!❤ Pisząc kilka dni temu ostatni post i dziękując, jako były już pacjent, za profesjonalną opiekę...

Opublikowany przez Jerzego Polaczka Sobota, 14 listopada 2020

 

"Stan jej zdrowia na tyle dramatycznie się pogorszył, że została przewieziona do Kliniki w Katowicach-Ochojcu, gdzie leży nieprzytomna, podłączona do respiratora i aparatury medycznej. Bądźmy razem z nią i jej bliskimi pamięcią, a kto może, proszę o modlitwę o jej powrót do zdrowia" - zaapelował parlamentarzysta.

W najnowszym wydaniu "Gościa Niedzielnego" w rozmowie z Andrzejem Grajewskim J. Polaczek opowiada o tym, jak przechodzi chorobę i czym jest dla niego obecne doświadczenie cierpienia.

Zapytany, co jest najgorsze w chorobie określanej jako COVID-19, odpowiada:

"To, jak podstępnie do nas przychodzi. Początkowo człowiek jest przekonany, że to tylko mocne przeziębienie bądź grypa. Dopiero po jakimś czasie, u mnie to było po trzech dniach, przychodzi refleksja, że chyba jednak zaraziłem się koronawirusem. Najgorszy kryzys pojawia się między piątym a siódmym dniem. Wtedy rośnie temperatura, u mnie to było ponad 40 stopni, której nie da się zbić. Pojawia się potężne osłabienie i wrażenie ogólnej niemocy. Nigdy w życiu nie byłem w szpitalu, a więc odwlekałem moment zadzwonienia po pogotowie ratunkowe. To był błąd. Gdybym trafił do szpitala dzień lub dwa dni później, dzisiaj być może byśmy nie rozmawiali. Na szczęście 14 października karetka pogotowia ratunkowego zawiozła mnie do szpitala MSWiA w Katowicach, gdzie razem z blisko setką pacjentów spędziłem 17 dni. Obecnie jestem w szpitalu specjalistycznym MSWiA w Głuchołazach (przeznaczonym dla ciężkich przypadków pacjentów COVID-19). Przywieziono mnie tam z Katowic 30 października po dwukrotnym negatywnym wyniku na obecność koronawirusa. Przechodzę intensywne leczenie rehabilitacyjne, które może potrwać kilka tygodni. Są tutaj ludzie z całej Polski. Niektórzy byli już kilka razy w różnych szpitalach, pomimo że koronawirusem zarazili się wiosną i wydawało im się, że już dawno się go pozbyli".

Rozmowa z Jerzym Polaczkiem:

 

« 1 »