Czterech Malgaszów i Gruzin złożyli swoje pierwsze śluby zakonne, kończąc roczny nowicjat u kamilianów w Taciszowie.
To codzienne odczytywanie niezmiennej Ewangelii w zmieniającym się czasie. - Dzisiaj takim bardzo widocznym znakiem czasu jest pandemia, która nauczyła nas, że to, co wczoraj było jeszcze utartym schematem, dziś już nie pasuje. A ja nie mogę powiedzieć, że jestem obok tego wszystkiego, że jestem wyizolowany. Taki jest dziś świat i moje śluby zakonne pasują do tego czasu, bardzo pasują do tego czasu. Są bardzo adekwatne do niego i wiem, że nie opuszczę tego świata, do którego Pan mnie wezwał - powiedział kamilianin.
Dodał, że we wspólnocie Kościoła i poza nią ludzie potrzebują tych, którzy swoim życiem będą „opowiadać wielkie dzieła Boże”. - Bo najłatwiej słowem przekazać komuś, jak ma żyć. Ale, jak często powtarzamy w czasie formacji, nie jesteśmy lektorami Pana Jezusa i będziemy innym czytać o Nim. Wszystko, czego tu dziś nie powiedziałem o profesji, poznacie sami na drodze jej realizacji. I będziecie dopisywać kolejne akapity do opowieści o tym, czym jest życie zakonne. W wasze ręce Bóg dzisiaj składa kolejne karty historii Kościoła, naszej wspólnoty zakonnej, każdego z was i tych, do których będziecie posłani - dodał na zakończenie.
Na zakończenie nowicjusze zaśpiewali dwie pieśni - po gruzińsku i malgasku. Mira Fiutak /Foto GośćW uroczystości nie mogły uczestniczyć rodziny nowicjuszy, dlatego też była ona transmitowana przez internet. Nawiązał do tego prowincjał, przypominając fragment Ewangelii, w którym Jezus stawia pytanie: „Któż jest moją matką i którzy są moimi braćmi?”. - Od samego początku wypłynęliście na głębię teologicznego rozumienia życia wspólnotowego. Teraz macie nie tylko współbraci, ale też każdy człowiek, do którego jesteście posłani, staje się również waszym bratem i waszą siostrą - powiedział o. Mirosław Szwajnoch.
Na zakończenie nowicjusze podziękowali wszystkim, którzy towarzyszyli im w czasie tej rocznej formacji. Wspomnieli też zmarłego na początku maja, podczas urlopu w Polsce, o. Stefana Szymoniaka MI, który przez 40 lat pracował na Madagaskarze.