Trwają rekolekcje "Jezus żyje" na Górze Świętej Anny. Wczoraj odbył się panel dyskusyjny, który poprowadził Marcin Jakimowicz, redaktor Gościa Niedzielnego.
W tym roku tematem rekolekcji jest formacja uczniów. Zorganizowany został tylko jeden turnus z mniejszą liczbą uczestników, a część osób uczestniczy online.
W panelu uczestniczyli prowadzący różne rekolekcyjne poziomy: Aleksander Bańka, lider Centrum Duchowości Ruchu Światło-Życie Archidiecezji Katowickiej, odpowiedzialny za Tyskie Wieczory Uwielbienia, Piotr Gąsiorowski, pastor Ewangelicznego Kościoła Metodystycznego i przewodniczący zarządu Instytutu Przywództwa w Krakowie, Magdalena Jóźwik, wykładowca w Archidiecezjalnym Centrum Formacji Pastoralnej w Katowicach, Piotr Wołochowicz, dyrektor Fundacji Misja Służby Rodzinie oraz ks. Wojciech Maciążek, notariusz gliwickiej kurii, oddelegowany ds. ruchów, wspólnot i stowarzyszeń.
Punktem wyjścia do rozmowy było zobaczenie, że Jezus posłał uczniów, którzy byli słabi, pełni wad. Rozmówcy podkreślali, jak ważne jest skonfrontowanie się ze swoją słabością i w niej zrobienie miejsca Bogu, żeby mógł działać.
Marcin Jakimowicz przypomniał często cytowane ostatnio słowa kard. Ratzingera o tym, że Kościół przyszłości „stanie się Kościołem ubogim, Kościołem maluczkich. Zagubieni ludzie odkryją wówczas, być może, w małej garstce chrześcijan coś zupełnie nowego: nadzieję, której pragnęli, odpowiedź, której w skrytości serca zawsze szukali”.
Mała wspólnota wymusza autentyczność, gdzie szybko wyczuwa się fałsz, dzielił się swoim doświadczeniem jako pastora P. Gąsiorowski. - Ludzie przychodzą do Kościoła głównie dla dobrego nauczania, dobrego uwielbienia i programu dla dzieci. Ale zostają w nim ze względu na relacje, na bliskość, bycie zauważonym - powiedział.
- Wszyscy z tęsknotą cytują te słowa kard. Ratzingera, a kiedy Pan Bóg zaczyna to robić, to tupiemy nogami i wołamy „kryzys”. A On mówi w Biblii „zanim osądzę świat, osądzę swój Kościół” - przypomniał M. Jakimowicz. - Często słyszę, że ci, którzy robią filmy o pedofilii w Kościele, mają nieczyste intencje. Tylko co z tego. Katarzyna ze Sieny pisała, że jeśli Pan Bóg nie ma pod ręką przyjaciół, to posługuje się wrogami - zacytował.
Postawił pytanie: czy możemy powiedzieć, że Bóg właśnie osądza swój Kościół. - Nie martwi mnie to, że grzech wychodzi, bo to dobrze. Martwi mnie próba mentalnego przekształcania Kościoła w sektę. Bo mentalność sekciarska polega na tym, że odcina się wszelkie zarzuty wobec niej. My niby wiemy, że Kościół jest święty świętością Boga i grzeszny grzesznością jego członków, ale często nie potrafimy zgodzić się na to, że ten grzech musi wyjść. Pojawia się mechanizm wypierania, maskowania, zaprzeczania czy narracji, że jesteśmy atakowani - podkreślił A. Bańka.