Reklama

    Nowy numer 12/2023 Archiwum

Kirchgang z Biskupic

– Obecnie Biskupice są jednym z niewielu miejsc na mapie Górnego Śląska, gdzie świąteczny barbórkowy przemarsz jest praktykowany, choć kopalnia już nie istnieje – mówi Beata Piecha-van Schagen, historyk z Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu.

Chodzi o zlikwidowaną kopalnię „Pstrowski”, wcześniej „Jadwiga”, która nawiązywała do pierwotnej niemieckiej nazwy „Hedwigswunsch”. Przemarsz w uroczystość św. Barbary, patronki górników, ma tutaj długą i bogatą historię, sięgającą połowy XIX wieku.

Wieloletnia tradycja została przerwana w 1948 roku, kiedy władze PRL-u dzień św. Barbary przemianowały na Dzień Górnika, starając się zrobić z niego komunistyczne święto. Przemarszu do kościoła zabroniono (z wyjątkiem lat 1956–57) i dopiero na początku lat 80. XX wieku górnicy związani z Solidarnością upomnieli się o stary zwyczaj.

Przełom 1980 roku

Tak zwany kirchgang (niem. chodzenie do kościoła) wznowiono w Biskupicach na Barbórkę 1980 roku i kontynuowano w kolejnym roku, czyli na 9 dni przed wprowadzeniem stanu wojennego przez gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Narzucony siłą reżim wojskowy był ciosem dla wszystkich ludzi, którzy poczuli powiew wolności po sierpniu 1980 roku, był też ciosem dla górniczej Solidarności. Jednak nie wszystkich udało się wtedy złamać i nie wszyscy ulegli lękowi.

– Dla mnie to jest fenomen. Proszę to sobie wyobrazić: mamy komunę, Jaruzelskiego, który wprowadza rządy wojskowe, religijność jest „rozmywana”, a górnicy z Biskupic chcą iść w marszu do kościoła razem z orkiestrą. Mało tego, piszą do władz pismo w tej sprawie – mówi dr Beata Piecha-van Schagen, która jest autorką obszernej pracy o kulcie św. Barbary na Górnym Śląsku.

To właśnie w trakcie zbierania materiałów do doktoratu na ten temat po raz pierwszy spotkała się z bohaterami wydarzeń w Biskupicach – Janem Widerą i zmarłym w zeszłym roku Waldemarem Wawrzyczkiem. Pierwszy był pracownikiem fizycznym na kopalni, drugi sztygarem. Później poznała jeszcze Huberta Wardęgę. Wszyscy trzej panowie okazali się nieocenionym źródłem informacji o wydarzeniach, które były solą w oku PRL-owskich władz, a w których bezpośrednio i z zaangażowaniem uczestniczyli.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy