Reklama

    Nowy numer 12/2023 Archiwum

Kolej wraca

Czy między Gliwicami a Katowicami zostanie dobudowana osobna para torów kolejowych, przeznaczona tylko dla przewozów aglomeracyjnych? Nie miałyby na nie wstępu ani pociągi dalekobieżne, ani towarowe.

Wlatach 90. XX w. rządzący sprawiali wrażenie, że chcą cały transport przenieść na drogi, a tory kolejowe – zaorać. Pociągi na nieremontowanych liniach wlokły się wówczas tak niemiłosiernie i jeździły na tyle rzadko, że pasażerowie z nich rezygnowali. A wtedy rządzący rozkładali ręce i tłumaczyli, że te linie muszą być zlikwidowane, skoro prawie nikt nimi nie jeździ... Wydaje się jednak, że po wielkiej zapaści transport kolejowy na Śląsku łapie dzisiaj oddech. Coraz więcej miast zabiega o wznowienie połączeń, z których zrezygnowano przed 20 laty.

Z Gliwic do Zagłębia

Przeniesienia części transportu pasażerskiego na tory chce Górnośląsko-Zagłębiowska Metropolia. Zamówiła już koncepcję Kolei Metropolitalnej. Naukowcy z Politechniki Śląskiej przedstawili kilka propozycji. Najłatwiejszy do wprowadzenia jest wariant zerowy (W0). – Zakłada on, że pociągi kolei metropolitalnej korzystać będą z istniejącej infrastuktury kolejowej, ale skonstruowany zostanie bardziej atrakcyjny rozkład jazdy. Pociągi powinny kursować regularnie i z dużą częstotliwością – mówi dr inż. Krzysztof Krawiec, również z Wydziału Transportu i Inżynierii Lotniczej Politechniki Śląskiej.

Chodzi o tory pomiędzy Gliwicami a Dąbrową Górniczą oraz między Tarnowskimi Górami a stacją Tychy-Lodowisko. Naukowcy przedstawili Metropolii także propozycje przeprowadzenia na tych odcinkach większych inwestycji, np. dobudowania tam osobnej pary torów tylko dla przewozów aglomeracyjnych. Po tych torach nie jeździłyby pociągi dalekobieżne. Dr Krawiec mówi też o propozycjach na dalszą przyszłość. Jedna z nich zakłada połączenie Katowic z lotniskiem w Pyrzowicach monorailem, czyli koleją jednoszynową.

Ominąć korki

1,5 roku temu zalążek Szybkiej Kolei Aglomeracyjnej uruchomiły we współpracy z Kolejami Śląskimi Rybnik i Wodzisław Śląski. Pociągi jeżdżą dziś pomiędzy tymi miastami często i znacznie szybciej niż samochody w godzinach szczytu. Teraz Rybnik chce pójść za ciosem i odtworzyć połączenie z Gliwicami. Władze Rybnika zabiegają o to, ponieważ komunikacja między ich miastem a Gliwicami podupada. Swoje kursy zlikwidował dawny PKS Gliwice, a wydłużenie komunikacji miejskiej z Gliwic do Wilczy zaszkodziło firmom busowym, operującym na tej trasie aż do Rybnika.

Pociągi osobowe między Rybnikiem a Gliwicami przestały jeździć blisko 20 lat temu. Tory biegną tu dłuższą trasą niż szosa – przez Leszczyny, Knurów i Gierałtowice. Tyle, że w godzinach szczytu szosa i tak jest zakorkowana... Propozycję wspierają Czerwionka-Leszczyny, Suszec i Chybie, które też chciałyby przywrócenia regularnych połączeń kolejowych na trasie Gliwice–Bielsko-Biała przez Rybnik. PKP PLK kosztem 370 mln zł właśnie zakończyła wielki remont odcinka kolei Chybie–Żory–Rybnik–Nędza/Turze. Teraz pociągi znów mogą jeździć tam z prędkością 120 km/h. Dzięki temu przejazd weekendowego pociągu „Kubalonka” z Gliwic do Wisły-Głębiec skrócił się o 10 minut. Magdalena Iwańska, rzecznik Kolei Śląskich, powiedziała Radiu eM, że pociąg „Kubalonka” jest zawsze pełny, co jest argumentem za uruchomieniem regularnych połączeń Gliwice–Bielsko. – Pomóc sfinansować rozbudowę taboru mogłyby samorządy – zaznaczyła.

Problemem jest tutaj odcinek z Knurowa do Gliwic, gdzie tory wymagają remontu. Z Knurowa pociąg szybciej dzisiaj dojeżdża do Rybnika niż do leżących tuż obok Gliwic. Największe miasto Europy Środkowej bez dostępu do kolei leży właśnie na Śląsku. Jest nim Jastrzębie-Zdrój. Większość torowisk w mieście zostało rozebranych, a na nasypach kolejowych zbudowano... ścieżki rowerowe. Jak więc teraz to odkręcić? Może się udać dzięki Centralnemu Portowi Komunikacyjnemu (CPK), czyli gigantycznemu lotnisku z węzłem kolejowym, które ma powstać między Warszawą a Łodzią. Otóż CPK chce zbudować całkiem nowy odcinek torów o długości 30 km, które przez Jastrzębie połączą Śląsk z Ostrawą w Czechach. Dzięki temu na nowe lotnisko pojadą koleją i Ślązacy, i Czesi. – Centra wielkich miast, jak Gliwice czy Katowice, są dzisiaj zapchane do granic możliwości. To bolączka naszej aglomeracji. Spójrzmy więc na inne miasta europejskie, gdzie komunikacja pasażerska jest przerzucona właśnie na tory. Jeśli pójdziemy ich śladem, zyskamy bardzo wiele – komentuje prof. Jarosław Konieczny z Wydziału Transportu i Inżynierii Lotniczej Politechniki Śląskiej.

– Oczywiście samorządy będą musiały poświęcić część środków na dotacje. Jeśli jednak udałoby się przekonać pasażerów do korzystania z kolei i odciążyć zapchane drogi, przyniosłoby to korzyści naszym miastom. Warunek jest taki, że te pociągi nie mogą jeździć raz na godzinę, a troszkę częściej – zaznacza.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy