To jeden z większych i najbardziej znanych targów w Polsce. Zjeżdżają się tu pasjonaci z całego kraju, a nawet z zagranicy.
Klienci to zwykle ludzie poszukujący prezentu czy czegoś prostego, potrzebnego na co dzień, ale też osoby bardziej majętne. Można tu kupić stylowy mebel, ręcznie malowaną porcelanę i wyszukaną biżuterię, stare żelazko, zegar, krucyfiks czy obraz świętego. Książki, monety, zabawki, ubrania… dosłownie wszystko. Potrzeba tylko dużo czasu. Pieniędzy? Niekoniecznie. Są niedrogie cacka, a poza tym da się spieniężyć coś z własnych zasobów zalegających w szafach czy piwnicach. Podczas spaceru po dużym terenie w Szombierkach czuje się, że atmosfera tego miejsca jest niepowtarzalna. Sprzedający i kupujący często się znają, lubią, a nawet przyjaźnią. Widać, że pasja łączy. I jest silna. Wciąga. „Dużo z tego radości i miłości”.
Małżeństwo z Jastrzębia
– Od małego coś zbierałem. Zacząłem od monet. – To wciąga? – Bardzo. Zbieranie, kupowanie, sprzedawanie… – to się staje trochę jak narkotyk. Różne rzeczy. Jest na przykład nóż. Koniec XVIII wieku, z napisami po arabsku. Szukam osoby, która by mi to przetłumaczyła. – Interesujący ludzie przychodzą...
– Tak, bardzo różni ludzie. Nieraz można się czegoś ciekawego dowiedzieć o niecodziennych przedmiotach. Na przykład te widelce… Też czekamy, aż ktoś nam powie, do czego służą. Mogę tylko przypuszczać.
***
– Najpierw mąż przyjeżdżał sam, a od dwóch lat już razem jeździmy tutaj. – Jak to się zaczęło? – On zawsze lubił zbierać, chomikować różne rzeczy. – A jeśli ktoś coś proponuje ciekawego, to też Państwo kupują? – Jeśli w rozsądnej cenie, to tak. – Głównie monety i szkło? Taka specjalizacja? – Wszystko tak naprawdę. Jak się ładna rzecz trafi, to czemu nie kupić, jeśli cena dobra? – A kiedy coś fajnego się kupi, to potem szkoda sprzedać? – To wtedy zostaje w rodzinie, w domu. Córki też zabierają, jak im się coś podoba.
Danuta i Mariusz
– Jesteśmy z Sobótki. Prowadzę z mężem galerię antykwaryczną. Działa dopiero od roku, ale Kraków by się nie powstydził! Przyjeżdżają do nas z Łodzi, Poznania, Krakowa, Warszawy… Wszystkich zapraszamy. Przepraszam na moment. „Dzień dobry, pani mecenas! Ja dzisiaj nie wzięłam nawet biżuterii, bo się szybko zbierałam. Ale mam piękny pierścionek, spodobałby się pani… Przywiozę następnym razem”.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się