Nowy numer 22/2023 Archiwum

Kup coś do chaty!

To jeden z większych i najbardziej znanych targów w Polsce. Zjeżdżają się tu pasjonaci z całego kraju, a nawet z zagranicy.

Klienci to zwykle ludzie poszukujący prezentu czy czegoś prostego, potrzebnego na co dzień, ale też osoby bardziej majętne. Można tu kupić stylowy mebel, ręcznie malowaną porcelanę i wyszukaną biżuterię, stare żelazko, zegar, krucyfiks czy obraz świętego. Książki, monety, zabawki, ubrania… dosłownie wszystko. Potrzeba tylko dużo czasu. Pieniędzy? Niekoniecznie. Są niedrogie cacka, a poza tym da się spieniężyć coś z własnych zasobów zalegających w szafach czy piwnicach. Podczas spaceru po dużym terenie w Szombierkach czuje się, że atmosfera tego miejsca jest niepowtarzalna. Sprzedający i kupujący często się znają, lubią, a nawet przyjaźnią. Widać, że pasja łączy. I jest silna. Wciąga. „Dużo z tego radości i miłości”.

Małżeństwo z Jastrzębia

– Od małego coś zbierałem. Zacząłem od monet. – To wciąga? – Bardzo. Zbieranie, kupowanie, sprzedawanie… – to się staje trochę jak narkotyk. Różne rzeczy. Jest na przykład nóż. Koniec XVIII wieku, z napisami po arabsku. Szukam osoby, która by mi to przetłumaczyła. – Interesujący ludzie przychodzą...

– Tak, bardzo różni ludzie. Nieraz można się czegoś ciekawego dowiedzieć o niecodziennych przedmiotach. Na przykład te widelce… Też czekamy, aż ktoś nam powie, do czego służą. Mogę tylko przypuszczać.

***

– Najpierw mąż przyjeżdżał sam, a od dwóch lat już razem jeździmy tutaj. – Jak to się zaczęło? – On zawsze lubił zbierać, chomikować różne rzeczy. – A jeśli ktoś coś proponuje ciekawego, to też Państwo kupują? – Jeśli w rozsądnej cenie, to tak. – Głównie monety i szkło? Taka specjalizacja? – Wszystko tak naprawdę. Jak się ładna rzecz trafi, to czemu nie kupić, jeśli cena dobra? – A kiedy coś fajnego się kupi, to potem szkoda sprzedać? – To wtedy zostaje w rodzinie, w domu. Córki też zabierają, jak im się coś podoba.

Danuta i Mariusz

– Jesteśmy z Sobótki. Prowadzę z mężem galerię antykwaryczną. Działa dopiero od roku, ale Kraków by się nie powstydził! Przyjeżdżają do nas z Łodzi, Poznania, Krakowa, Warszawy… Wszystkich zapraszamy. Przepraszam na moment. „Dzień dobry, pani mecenas! Ja dzisiaj nie wzięłam nawet biżuterii, bo się szybko zbierałam. Ale mam piękny pierścionek, spodobałby się pani… Przywiozę następnym razem”.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy

Quantcast