Jak usłyszeć Jego głos i odpowiedzieć na to wezwanie dowiedzieli się dziś goście podczas Dni Otwartych w WMSD.
O której godzinie są pierwsze modlitwy w seminarium, a kiedy klerycy idą spać? Ile sióstr posługuje w seminarium? Kto to jest prefekt, a czym zajmuje się prokurator? Ilu kleryków jest obecnie w seminarium? Co znaczy silencium? Jak nazywa się pomieszczenie, w którym klerycy spożywają posiłki?
To tylko niektóre pytania w quizie, na które łatwiej było odpowiedzieć, jeśli wcześniej zwiedziło się seminaryjne mury, słuchając tego, co tłumaczyli oprowadzający klerycy.
W sobotę 27 kwietnia seminarium otworzyło swoje drzwi dla tych, którzy chcieli przekonać się, jak seminarzyści mieszkają, formują się, spędzają wolny czas. Można było obejrzeć sale wykładowe, kaplicę, siłownię i halę sportową, zajrzeć do pralni i refektarza, znaleźć na korytarzu tablo ze zdjęciem swojego proboszcza czy wikarego.
Religijnych oazowych piosenek nie brakowało ani w kościele, ani na seminaryjnym placu. Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość- Jest mnóstwo mitów o klerykach i chcieliśmy je zdementować, pokazać, że jesteśmy normalnymi ludźmi, którzy studiują na wydziale teologicznym, może poszli nieco inną drogą, ale wcale nie tak odległą od innych. Mamy czas na różne zajęcia, normalne pokoje, umeblowane jak w zwykłych domach, nie jesteśmy zamknięci, uwięzieni, ale otoczeni innymi, świeckimi ludźmi. Oczywiście mamy kaplicę, kościół, to oczywiste, ale także siłownię czy salę gimnastyczną, chodzimy na basen, rozwijamy swoje pasje. Wybieramy coś innego, mamy pewną formację, jesteśmy osobno, ale po to tylko, by odejść od życia „w świecie” a skupić się na relacji z Panem Bogiem. Jak narzeczeni poznają się, uczą się siebie, by w sakramencie małżeństwa stać się jednością, tak i my chcemy później w kapłaństwie być w tej jedności i zażyłości z Bogiem - podkreśla kl. Krystian Kitowski.
Do Wyższego Międzywydziałowego Seminarium Duchownego przyjechało sporo ponad 200 osób z diecezji opolskiej i gliwickiej. Najczęściej grupy złożone z marianek i ministrantów, ale też rodziny i pojedyncze osoby.
Poszczególne fragmenty tworzyły obraz Jezusa Miłosiernego. Napis "Jezu ufam Tobie" to nasza odpowiedź na wychodzącego do nas Zbawiciela - mówił ks. Krystian Bula. Karina Grytz-Jurkowska /Foto GośćTym razem tematem było „Przecież mnie powołałeś”. Na spotkaniach w małych grupach, prowadzonych przez moderatorów i siostry przywoływana była postać Samuela, którego wzywał Bóg. Analizowano też fragment obrazu Jezusa Miłosiernego.
- Samuel nie wiedział, kim jest Pan Bóg, potrzebował kapłana Helego, żeby pokazał mu, jak ma na powołanie odpowiedzieć. Jak dziś rozpoznać Boży głos, jak On dziś do nas mówi? Jak my mamy odpowiedzieć na to powołanie, co zrobić, by poznać Pana Boga? Może wydawać nam się, że On jest daleki, nie interesuje się nami, że jest groźny i tylko czeka, by kogoś skazać. W czasie tej Mszy św. w przeddzień jutrzejszej uroczystości Miłosierdzia Bożego chcemy spróbować zobaczyć, jaki jest Pan Bóg naprawdę i stworzyć Jego jeden obraz - tłumaczył ks. Krystian Bula, prefekt WMSD w Opolu.
Wychodząc z Eucharystii, każdy otrzymał obrazek Jezusa Miłosiernego namalowanego wg wskazówek św. Faustyny.
- Noście go zawsze przy sobie, niech wam przypomina, że to jest prawdziwe oblicze Boga miłosiernego, który zawsze patrzy na was z miłością - dodał prefekt WMSD na końcu.
Zespół seminaryjny jak zwykle rozruszał wszystkich! Karina Grytz-Jurkowska /Foto GośćPotem była świetna zabawa na seminaryjnym placu, spotkania z klerykami i innymi odwiedzającymi, konkursy, belgijka i inne żywiołowe tańce i śpiewy z pokazywaniem. Wszystko przy rockowym brzmieniu seminaryjnej kapeli.
- My przyjechaliśmy całą rodziną, bo bardzo lubimy naszych kleryków, wspieramy ich, modlimy się za nich, więc chcieliśmy ich dziś odwiedzić, spotkać się. Byliśmy już w tamtym roku, więc widzieliśmy, jak mieszkają, także z opowiadań, jak wygląda ich życie. Warto przyjechać także na koncert, bo jeden z nich gra na gitarze. Takie odwiedziny przybliżają nas do siebie - to przesympatyczni, cudowni, młodzi ludzie, emanuje od nich takie dobro i ciepło. Łatwiej się też modlić za kogoś znajomego, zawsze polecamy ich Panu Bogu - opowiada rodzina Kowalczyków z parafii św. Jerzego w Gliwicach Łabędach.
Spotkanie zakończyło się Koronką do Miłosierdzia Bożego.