W tym roku orszakowym rozważaniom w Tarnowskich Górach, oprócz słów św. Jana Pawła II, towarzyszyły niecodzienne atrakcje.
Tarnogórski orszak przygotowywany przez uczniów i nauczycieli z Salezjańskiego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego przeszedł już po raz szósty. Tłum mieszkańców podążał za trzema grupami - afrykańską, azjatycką i europejską.
Do Kacpra, Melchiora i Baltazara tradycyjnie dołączył czwarty król - Jan III Sobieski. W Mieście Gwarków bardzo żywo wspomina się bowiem jego wizytę w drodze na zwycięską bitwę pod Wiedniem.
Osioł - prawdopodobnie najgłośniejsza atrakcja orszaku Szymon Zmarlicki /Foto Gość Przemarsz kilkukrotnie zatrzymywał się - m.in. przy ognisku pasterzy, do których przyszedł anioł, pod balkonem Maryi, na szaleńczym balu u Heroda czy na pl. Wolności, gdzie została przedstawiona pantomima ewangelizacyjna.
Ponadto uczestnikom towarzyszył osioł, który wprawdzie nie był szczególnie uparty, ale za to wyjątkowo głośny, czym skradł dla siebie część show. Jak nieoficjalnie dowiedzieliśmy się ze źródeł bliskich organizatorom marszu, prawdopodobnie było to związane z jego dumą podrażnioną towarzystwem dostojniejszych braci - koni.
Zwycięstwo dobra nad złem przedstawione przez Teatr Pantomimy Gratia Szymon Zmarlicki /Foto Gość Orszak dotarł na tarnogórski rynek, gdzie zatrzymał się przy stajence z Maryją, Józefem i małym Jezusem (pojawili się w niej nawet jego starsi bracia). Pokłon nowo narodzonemu Dziecięciu oddali wszyscy czterej królowie, władze miasta oraz parlamentarzyści.
Końcówka orszaku przebiegała już w gęsto padającym śniegu. Po zakończeniu na zmarznięty tłum czekały gorąca herbata i grochówka, można było też zrobić sobie zdjęcie ze Świętą Rodziną.