Trzy strumienie pochodu z trzech pyskowickich kościołów spotkały się na rynku.
Z położonego w centrum kościoła św. Mikołaja przeszedł orszak w kolorze czerwonym, z kościoła MB Nieustającej Pomocy – niebieski, a z kościoła Nawrócenia Świętego Pawła – żółty. Organizatorzy mają w tym mieście ułatwioną sprawę, bo parafii jest tutaj akurat tyle, ile Trzech Mędrców ze Wschodu.
Od strony Starych Pyskowic, wspinając się nieco pod górę, dotarł król w kolorze niebieskim. W jego rolę po raz trzeci wcielił się Wojciech Kampa. Jechał na własnym koniu, który dzisiaj miał jeszcze uczestniczyć w orszaku w niedalekim Toszku.
Gdy wszystkie strumienie były już u celu, królowie zostawili konie i weszli do betlejemskiej stajenki ustawionej przed wejściem do ratusza. Tam pokłonili się przed Dzieciątkiem z Maryją i Józefem. Byli nimi maleńki Nikodem i rodzice Agnieszka i Sebastian Skrzypkowscy. Towarzyszył im także starszy syn Wiktor. Rodzina należy do parafii MB Nieustającej Pomocy w Pyskowicach i związana jest ze Szkołą Nowej Ewangelizacji, współorganizatorem orszaku.
Przed ratuszem przypomniane zostało znaczenie uroczystości Objawienia Pańskiego i symbolika, jaka jej towarzyszy. Wspólnie spędzony czas wypełniło kolędowanie i modlitwa uwielbienia.
W Pyskowicach Orszak Trzech Króli odbył się piąty raz. Po błogosławieństwie można było jeszcze dalej świętować. Na zziębniętych uczestników orszaku czekała ciepła herbata, a na dzieci – cukierki.