– To jest mój znak, że chodzę na Camino – mówi 7-letni Tymoteusz, pokazując zawieszoną na szyi muszlę św. Jakuba.
Spotykamy się w Zbrosławicach. Właśnie około południa zrobili sobie przerwę i rozłożyli się na schodach prowadzących na plac kościelny. Grupa wyruszyła rano z Radzionkowa, przed wieczorem dotrą do Łubia – szlakiem wyznaczonym muszlami św. Jakuba. Jutro rano ruszają dalej do Kotulina. To już 14. odcinek ich rodzinnego Camino. Wyruszyli w tę drogę w październiku 2016 roku z Medyki, gdzie rozpoczyna się polski ponad 900-kilometrowy odcinek Via Regia. Pokonali już ponad połowę tej drogi. Liczą, że do Zgorzelca, który jest jego ostatnim punktem w naszym kraju, dotrą za półtora roku. Grupa liczy średnio około 20 osób. Idą w niej trzy pokolenia – dzieci, rodzice i dziadkowie. Najmłodsza – roczna Faustynka na Camino była jeszcze przed urodzeniem, bo jej mama, będąc w ciąży, nie rezygnowała z pielgrzymowania. Mieszkają w Gliwicach-Sośnicy, Knurowie, Wieszowej i Tarnowskich Górach. Część znała się już wcześniej z Sośnickiej Ślubowanej Pieszej Pielgrzymki na Górę św. Anny. – Chcieliśmy stworzyć taką formę pielgrzymowania, gdzie dzieci będą podmiotem, a wózek nie będzie dodatkiem na końcu grupy, który spowalnia tempo – mówią Barbara i Marcin, którzy zainicjowali to rodzinne Camino. Razem z nimi chodzą ich trzy córki – 9-letnia Marysia, 6-letnia Dorotka i 4-letnia Agnieszka.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.