Mówca z oratorium

Kamil Oleszkiewicz, uczeń drugiej klasy salezjańskiego liceum w Zabrzu, zwyciężył w Ogólnopolskim Konkursie Retorycznym. Opowiada nam o drodze do finału i o tym, jak z pomocą przyszedł mu... ks. Bosko.

Szymon Zmarlicki: Jak wyglądała twoja droga do finału?

Kamil Oleszkiewicz: Konkurs składał się z kilku etapów; pierwszym z nich było nagranie krótkiego filmiku przedstawiającego swoje przemówienie na dowolny temat. Jury wybrało dziesięciu finalistów i opublikowało ich filmiki na Facebooku, wymieniając słabe i mocne strony każdego z nich. Podczas finału w Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie otrzymaliśmy temat wystąpienia: "To trzeba zmienić", a naszym zadaniem było przekonanie pozostałych do tego, jak widzimy te zmiany, na czym miałyby polegać i dlaczego akurat tę rzecz trzeba zmienić. Jury wyłoniło dwójkę najlepszych, którzy mieli zmierzyć się w ścisłym finale - debacie.

Jakich argumentów używałeś w obronie pałacu?

Pierwszym z nich było to, że pałac jest symbolem, a nie alegorią. Symbole można zmieniać, więc cała wartość i potęga naszego narodu tkwi w tym, że potrafimy obrócić znaczenie z symbolu komunistycznego ucisku na symbol kultury i nauki. A na trudnej przeszłości możemy budować coraz piękniejszą przyszłość.

Twoje finałowe wystąpienie traktowało o zmianach w postrzeganiu zmian. Wydaje się to dosyć zawiłe, czy możesz rozwinąć tę myśl?

W dzisiejszych czasach jesteśmy bombardowani sloganami, że trzeba zmienić siebie, swoje życie, a nawet świat. Tymczasem najpierw powinniśmy zmienić samo podejście do zmian - nie myśleć o wielkich zmianach ani nawet o prowadzących do nich małych krokach, ale o samych małych zmianach. Tak jak Akademia Retoryki, która za cel postawiła sobie zmianę sposobu wypowiadania się Polaków, na trwałe zmieniła sposób wypowiadania się dziesięciu finalistów konkursu. Z pozoru mała rzecz, a tak naprawdę jest wielka, dlatego trzeba być po prostu gotowym na zmiany i ciągle je wdrażać.

Wspomniałeś, że po pierwszym etapie jury wskazało wasze - finalistów - mocne i słabe strony. Uważasz, że udało ci się przed finałem poprawić błędy?

Myślę, że tak. Słabą stroną, którą zauważyło jury w moim pierwszym wystąpieniu, był zbyt monotonny i nużący głos. Chociaż artykulacja i gestykulacja były w porządku, to jednak cały czas mówiłem tak, jakbym sam nie był zbytnio zainteresowany tym, co mówię. Ale z pomocą przyszedł mi sam ksiądz Bosko i jego słynny cytat: "Bądźmy zawsze radośni", który w kółko powtarzałem przed finałowym wystąpieniem. Uśmiech sam pojawił się na twarzy i właśnie o tę energię chodziło.


Całą rozmowę przeczytasz w najnowszym numerze "Gościa Gliwickiego" nr 19 na 13 maja oraz w e-wydaniu.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..