Reklama

    Nowy numer 12/2023 Archiwum

Mozaika pobożności

– Duszpasterstwo to w pewnym sensie taka sinusoida – są lata lepsze i gorsze. Mam świadomość, że nic od nas się nie zaczęło i na nas się nie skończy; że zbieramy owoce pracy i wiary wielu pokoleń księży i żyjących tu ludzi – mówi ks. Arkadiusz Kinel.

W pierwszą niedzielę maja parafia św. Andrzeja w Zabrzu będzie świętować 150. rocznicę poświęcenia murowanego kościoła, który w ostatnich latach przeszedł gruntowny remont. Prace rozpoczęto od wymiany dachu i wyczyszczenia elewacji. Potem zostały odnowione witraże i całe wnętrze kościoła. Sfinansowanie tak ogromnej inwestycji było możliwe dzięki dotacjom wojewódzkiego i miejskiego konserwatora zabytków oraz zaciągniętym kredytom, które są spłacane dzięki ofiarności parafian. – Remontu specjalnie nie planowałem, ale gdy już dach przeciekał, trzeba było się za to zabrać. A potem pojawiały się kolejne wyzwania. Dziś właściwie wszystko jest gotowe, ale nie chciałbym patrzeć na te minione lata tylko przez pryzmat wykonanych prac. Wiemy, że nie o to chodzi, by parafia miała piękny, wyremontowany kościół, a jednocześnie w środku pusty i bez życia – mówi ks. proboszcz Arkadiusz Kinel. Po latach ciężkiej pracy przyznaje, że remonty, choć potrzebne, nie mają dobrego wpływu na kapłańskie życie.

– To kosztuje wiele zdrowia, także negatywnie odbija się na relacjach z ludźmi. Przy takim zaangażowaniu bardzo łatwo zatracić granicę między byciem duszpasterzem a budowniczym. Z drugiej strony cały czas miałem przekonanie, że ten wysiłek także integruje parafian i dziś możemy się cieszyć, gdy ktoś szczerze mówi, że kościół mu się podoba, że dobrze się w nim czuje. Ta radość jest tym większa, że w parafii św. Andrzeja przeżył prawie całe swoje kapłaństwo. – Tylko pierwsze cztery lata po święceniach pracowałem w Suchej Górze, a potem zostałem tutaj wikarym, a następnie proboszczem. W sumie to już 22 lata.

Parafialne charyzmaty

Parafia św. Andrzeja, jedyna pod takim wezwaniem w diecezji gliwickiej, liczy ponad 10 tys. mieszkańców, ale na niedzielne Msze św. przychodzi jedna trzecia z nich. To typowy wskaźnik dla miejskich parafii na tym terenie. Przez wiele ostatnich lat mieszkańców tu ubywało, ale teraz powstają nowe domy, więc sytuacja zmienia się na korzyść. – Naszym największym bogactwem są parafianie i duszpasterze, którzy tu służą. Mam też świadomość, że nic od nas się nie zaczęło, że zbieramy owoce pracy i wiary wielu pokoleń księży i żyjących tu ludzi – mówi proboszcz. – Dziś w Domowym Kościele mamy osoby, które były formowane w oazie młodzieżowej. Duża grupa przywiązana jest do nabożeństw maryjnych, bo to było oczko w głowie mojego poprzednika, ks. prałata Gerarda Kowolika. Nie wyobrażał sobie funkcjonowania parafii bez nowenny do Matki Bożej Nieustającej Pomocy. 160 osób w ośmiu różach różańcowych to też niezwykle solidny fundament. Cieszymy się, że ludzie podejmują również modlitwę za nas, kapłanów, w ramach Margaretek – wylicza ks. Kinel. Parafia otwarta jest też na nową ewangelizację, która łączy się tutaj z tradycją oazową Ruchu Światło–Życie. Jeden z wikarych, ks. Piotr Dyduch, jest obecnie jego diecezjalnym moderatorem.

Szczególny charyzmat do pracy ze starszymi ma z kolei ks. dr Piotr Górecki, na co dzień archiwista kurii gliwickiej i historyk na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Opolskiego. Dzięki niemu seniorzy nie tylko regularnie spotykają się w parafii, ale mogą liczyć na wspólne wyjazdy rekolekcyjno-rehabilitacyjne. W parafii działają także inne wspólnoty: ministranci i Dzieci Maryi, Legion Maryi, diakonia Słowa Bożego, Apostolstwo Dobrej Śmierci, Wspólnota Modlitewna Królowej Pokoju i chór Credo.

« 1 2 3 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy