12 stycznia zmarła emerytowana profesor filologii romańskiej UJ, mediewistka, autorka książek, tłumaczka poezji dawnej. W środę 17 stycznia o 13.00 odbędzie się Msza św. żałobna przy trumnie w kolegiacie akademickiej św. Anny. Pogrzeb - w czwartek w Przemyślu.
Msza pogrzebowa zostanie odprawiona 18 stycznia o 12.00 w przemyskiej katedrze. Pani profesor zostanie pochowana na cmentarzu w Przemyślu w grobowcu rodzinnym.
Anna Drzewicka urodziła się w 1932 roku w Przemyślu. Studiowała na Uniwersytecie Jagiellońskim, z którym związała się na całe życie. Jej pierwszą i chyba największą zawodową miłością była epika rycerska, czyli pieśni o czynach (chansons de geste). To im poświęciła swoją pierwszą książkę pt. „Starofrancuska epopeja rycerska” (PIW 1979). W ciemnych czasach komunizmu wskrzeszała przed oczami czytelników nie tylko postacie dumnych, nierzadko porywczych i gwałtownych średniowiecznych rycerzy, ale także przyświecające im najwyższe ideały, tak obce narzuconej siłą panującej ideologii: etos rycerski, honor, niewzruszoną wierność danemu słowu i przyjaźni, żarliwą wiarę, gotowość do złożenia ofiary z własnego życia w imię wyznawanych zasad. Pisała rzetelnie i porywająco zarazem pięknym, literackim językiem - jej książki nie były adresowane do ścisłego grona specjalistów, lecz rodziły się z pragnienia dzielenia się pięknem i wiedzą z możliwie szeroką rzeszą odbiorców.
W porównaniu do dzisiejszych badaczy nie pisała wiele. Należała do tej starej szkoły humanistów, którzy piszą dlatego, że mają coś istotnego do powiedzenia, a nie dlatego, że muszą „publikować”. Oczywiście, była też autorką licznych artykułów naukowych, w przeważającej części w języku francuskim; te ostatnie zostały zebrane w tomie pt. „Volez oïr” (Księgarnia Akademicka 2012). Druga z jej monografii, zatytułowana „Skupienie i zabawa” (Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego), poświęcona była średniowiecznej twórczości dramatycznej. I znów, podobnie jak w przypadku „Starofrancuskiej epopei rycerskiej”, A. Drzewicka czarowała słowem, przyciągając czytelnika sugestywnym obrazem już od pierwszych zdań książki: „Jest wczesny ranek. Wnętrze wysokiej nawy zalega mrok. Z rozjaśnionego migotem świec centrum kościoła, z prezbiterium, płynie niespiesznym strumieniem jednostajna, chóralna recytacja. Wspólny głos braci wznosi się, zatrzymuje, opada, chór odpowiada chórowi. Jutrznia”. Na tym tle rozwijała się opowieść o średniowiecznym dramacie liturgicznym, miraklach i misteriach, ale - podobnie jak w poprzedniej książce - było tam też miejsce na uśmiech, a nawet serdeczny śmiech. Bo i sama pani profesor była osobą o wyjątkowym - ciepłym, czasem leciutko ironicznym, ale zawsze subtelnym - poczuciu humoru.
Drugą, równie ważną stroną działalności A. Drzewickiej były przekłady poezji - przede wszystkim dawnej, choć tłumaczyła też wiersze Paula Verlaine’a. Przekłady niezwykłej urody i niewątpliwie kongenialne. Wzruszające, rymowane XIII-wieczne opowieści o cudach Matki Bożej wydane zostały w tomie „Minstrele Maryi Panny” (Dębogóra 2010). A potem pani profesor podjęła się jeszcze trudniejszego zadania - przekładów polskiej poezji renesansowej i barokowej na język francuski. I te wiersze, a także pieśni przetłumaczone z zachowaniem rytmu w ten sposób, by dało się je śpiewać, zabrzmiały tak, jakby w języku francuskim się urodziły, jakby wyszły spod pióra nieznanego francuskiego poety dawnych wieków.
W 2016 r. nakładem wydawnictwa Dębogóra ukazał się genialny przekład Gorzkich Żali (nagrania francuskiej wersji można też wysłuchać w internecie). W najbliższym czasie powinien się ukazać szerszy zbiór przekładów A. Drzewickiej, obejmujący - oprócz Gorzkich Żali - również wiele innych utworów: pieśni Konfederacji Barskiej i Franciszka Karpińskiego, wiersze Kochanowskiego, Sępa-Szarzyńskiego, Kochowskiego i Grabowieckiego, a także współczesne pieśni Jacka Kowalskiego, który był spiritus movens całego projektu. Pani profesor miała jeszcze napisać „Słowo od tłumacza” do tej książki. Niestety, nie zdążyła - choć duch do końca był sprawny i ochoczy, schorowane ciało odmówiło posłuszeństwa.
Mimo licznych cierpień i chorób nigdy nie uskarżała się na swój los, z wiarą i ufnością przyjmując wszystkie trudne doświadczenia. Dla nas, swoich uczniów i wychowanków, była kimś znacznie więcej niż profesorem promotorem. Była mistrzem i przyjacielem, którego brak będziemy boleśnie odczuwać.
Do zobaczenia, Pani Profesor, po drugiej stronie.
Na następnej stronie fragment z "Minstreli Maryi Panny".