– Zawsze byłam nieśmiała. Dzięki oazie nabrałam takiej pewności siebie, że teraz nawet za dużo mówię. I już się nie boję! – opowiada Anna Szczepanik.
W swoim prywatnym albumie ma bardzo cenne zdjęcia z wyjazdów na oazę pod koniec lat 70. ubiegłego stulecia. Na jednym z nich trzyma chleb, który przekazuje w darze podczas Mszy św. odprawianej przez ks. Franciszka Blachnickiego, założyciel Ruchu Światło–Życie. – Nie wiem, kto zrobił to zdjęcie i kto mi je przysłał. Zawsze po oazie zaczynała się korespondencja z poznanymi osobami. Dużo się pisało, trwało to do świąt, a potem się kończyło – mówi Anna Szczepanik. Do dziś jednak przetrwały wspomnienia i wartości, które w sercach zaszczepił ruch, popularnie nazywany oazą. Ci, którzy uczestniczyli w początkach i poznali jego twórcę, są w uprzywilejowanej sytuacji. Obecnie trwa proces beatyfikacyjny ks. Franciszka Blachnickiego, mogą więc zostać świadkami wyniesienia go na ołtarze. – Cały czas, od początku, byłam pewna, że on będzie święty, bo wymyślić coś takiego jak oaza, w tamtych czasach… – mówi po 40 latach od pierwszego spotkania Anna Szczepanik.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.