Najpierw brata Franciszka Wieczorka pożegnano w Zabrzu, gdzie mieszkał i posługiwał przez większość swojego życia, a potem w Tarnowskich Górach.
W zabrzańskim kościele św. Kamila, w Wielki Wtorek, 11 kwietnia odbyły się uroczystości pogrzebowe brata Franciszka Wieczorka, zmarłego 6 kwietnia po długiej i ciężkiej chorobie. Kamilianina, który w ubiegłym roku świętował w tym kościele 60. rocznicę wieczystych ślubów zakonnych. Miał 88 lat, w zakonie przeżył 65 lat.
Eucharystii przewodniczył o. Arkadiusz Nowak MI, prowincjał Polskiej Prowincji Zakonu Posługującym Chorym.
- Wasza obecność tutaj potwierdza, że gromadzimy się wokół osoby wyjątkowej i szczególnej dla naszej rodziny zakonnej - powiedział na początku uroczystości, na której obecni byli kamilianie, księża zabrzańskich parafii, przedstawiciele władz miasta z prezydent Zabrza Małgorzatą Mańką-Szulik i zastępcą prezydenta Krzysztofem Lewandowskim oraz wielu tych, którzy znali i cenili Brata Franciszka, nie tylko z kamiliańskiej parafii.
- My wszyscy, jako kamilianie, niezwykle go szanowaliśmy. Nie tylko dlatego, że w naszej zakonnej rodzinie był najstarszy i najdłużej z nas był w zakonie, ale też dlatego, że docenialiśmy jego trud, doświadczenie i poświęcenie. Szczególnie w tym miejscu, bo też nie nazywaliśmy go inaczej jak brat Franciszek z Zabrza - wspominał prowincjał.
Większość życia i posługi kamiliańskiej brata Franciszka Wieczorka związana była z tym miastem.
O. Wojciech Węglicki MI, proboszcz parafii św. Kamila, przypomniał w homilii, że jego rodzinny dom znajdował się w pobliżu kamiliańskiego kościoła. Chociaż urodzony w Opolu, od dziecka mieszkał w Zabrzu.
- Patrzył, jak buduje się ten kościół i szpital. Widział początki działalności wielu naszych placówek, widział jak rozwijały się powołania wielu kamilianów i jak zmieniało się to miasto, które tak kochał - mówił o. Węglicki.
Przez 55 lat brat Franciszek służył chorym w zabrzańskim Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym. Pełnił różne funkcje. Był konserwatorem urządzeń, palaczem, robił zakupy, opiekował się chorymi, jeździł z nimi na konsultacje lekarskie, odwoził do szpitala, opiekował się także kostnicą i przygotowaniem ciał zmarłych do pogrzebu.
Brat Franciszek był człowiekiem wielu pasji. Był organistą kamiliańskiej parafii, ale często też w zastępstwie grał w wielu innych zabrzańskich kościołach. Z radością uprawiał ogródek na podwórku klasztornym.
Od lat przygotowywał na Święta Bożego Narodzenia szopkę z ponad 50 ruchomymi postaciami, która cieszyła się zainteresowaniem mieszkańców miasta, szczególnie najmłodszych. Zajmował się dekoracją kościoła. Interesował się nowymi inwestycjami w mieście, a że lubił spacerować, często będąc nawet po osiemdziesiątce, chodził tam pieszo.
W 2007 roku Brat Franciszek Wieczorek został laureatem Wyróżnienia im. św. Kamila, przyznawanego przez kapitułę pod przewodnictwem Prezydenta Miasta Zabrze ludziom szczególnie zasłużonym dla miasta. Powiedział wtedy: „To jest dla mnie najcenniejsza z nagród, cieszę się, że dostałem nagrodę św. Kamila. To ukoronowanie mojego życia”.
- Pan Bóg obdarzył go wieloma talentami, a on potrafił zrobić z nich dobry użytek. Żegnamy dziś postać nietuzinkową. Można powiedzieć, że odchodzi legenda - zauważył o. Węglicki.
Kiedy ostatni raz odwiedził Brata Franciszka szpitalu, zapytał, czego potrzebuje. - Powiedział mi wtedy: „Chciałbym ojcze już umrzeć”. Rozumiał, że dalej iść już nie można - opowiadał proboszcz kamiliańskiej parafii.
Podziękował w imieniu Zmarłego wszystkim, którzy pomagali mu przez ostatnie lata choroby, szczególnie Łukaszowi Pachowi, który towarzyszył mu przez ten czas. Z kolei o. Arkadiusz Nowak wyraził wdzięczność tym, którzy opiekowali się Bratem Franciszkiem w Szpitalu św. Kamila w Tarnowskich Górach.
Zgodnie z życzeniem Zmarłego został pochowany na cmentarzu zakonnym w Tarnowskich Górach. Tam też w kamiliańskim kościele Matki Bożej Uzdrowienie Chorych odbyła się druga część uroczystości pogrzebowej.